Jakoś nie uwierzyłam w to, aby te perfumy należały do niego. Co to, to nie! Mój nos się nigdy nie mylił. Kanane przeprosił mnie na chwilę, która trwała dłużej niż chwilę, ale to już mniejsza o to. Zapewne dzwoniła do niego osoba bardzo ważna. Czas mi się odrobinę dłużył, ale na szczęście mogłam swobodnie pobawić się z Inari.
Dwa kwadranse minęły, a chłopak wrócił do mnie. Zaproponował mi wyjście późnym wieczorem do klubu. Zgodziłam się, ale miałam obawy. Jakoś nie lubiłam wychodzić do klubów czy gdziekolwiek indziej. Chyba powinnam była mu jednak odmówić. Biłam się przez chwilę że swoimi myślami. Sama nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
- To jak, idziemy? - zapytałam się po krótkiej ciszy.
- Yhym... - usłyszałam ciche pomrukiwanie.
Po kilku minutach dotarliśmy do celu, miejsca w którym się czułam, że mogę coś sama zrobić.
- Tam są przebieralni, więc idź się tam przebrać. Spotkamy się tutaj za dziesięć minut, dobrze? - byłam podekscytowana.
- Dobrze - odpowiedział. Każdy z nas poszedł do innej przebieralni.
Ja nie musiałam mieć stroju z ochraniaczami, wystarczył mi mój uniform, który został specjalnie dla mnie zaprojektowany.
Koszulka, która odbywała mi cześć brzucha, do tego luźna bluza na wierzch a kaptur od niej założyłam na głowę oraz krótkie spodenki. Podkolanówki sięgały mi powyżej kolan a trzymały się za pomocą pasków oraz buty na lekkim podwyższeniu abym mogła być chociaż o drobine wyższa. Na sam koniec założyłam ochronne okulary i wzięłam swój pistolet. Przygotowanie się, nie zajęło mi dużo czasu, ale w umówionym miejscu ledwo co zdążyłam. Kanane przyszedł tuż za mną.
- Gotowy? - zapytałam się energicznie.
- Chyba tak... - odparł.
- Poczekaj, zobaczę czy ci ochraniacze dobrze się trzymają - podeszłam do niego bliżej. Kucnęłam przed nim zaczynając sprawdzać ochraniacze na nogach, następnie przeszłam do jego bioder a na prawie sam koniec jego ramion. - Dobrze jest! - zaśmiałam się tym samym będąc blisko niego.
<Kanane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz