czwartek, 2 listopada 2017

Od Fede "Ostatni uśmiech"

Po nocnych akcjach z demonem, młoda kobieta z każdym dniem słabła. Nie było to spowodowane sytuacjami z nim, nie przez niego. Można by rzec, że sama przypieczętowała swój los przez niedopatrzenie. Dlaczego? Tradycje obejmowały tylko jej rasę, realizacja jakiejkolwiek z kimś spoza było niebezpieczne. Dotarło to do niej, kiedy rozmawiała z innym uosobieniem cnoty, z wiedzą, Chishiki, siostrą z tej samej pełni. Czasami zdarzało się, że rodziły się niektóre cnoty w tym samym okresie. Wiedza upuściła kilka łez nad wiarą, czyli Fede.
-Moja droga siostro, wiesz co cię teraz czeka?
-Zmienię się w pył, który stworzy nową gwiazdę- odparła spokojnie, miło, iż biała krew zbierała się w jej ciepłych oczach.- Chishiki, nie smuć się. Wiesz, że naszą misją, poza czczeniem matki i ochroną jej jest niesienie pomocy potrzebującym. Niczego nie żałuje, może poza tym niedoczytaniem- zachichotała. Druga się lekko uśmiechnęła.
-Zawsze umiałaś wywołać u innych uśmiech.
-I Dalej będę, tylko już jako bierny obserwator- spojrzała w roziskrzone niebo usłane gwiazdami. Gwiazdami, które tak naprawdę były ich zmarłymi braćmi i siostrami.- Wiesz, że was kocham.
-Wiem Fede. Cieszę się, że mogłyśmy stać się siostrami.
-Z odwzajemnioną radością Chishiki. Na mnie już czas, chciałabym odejść widząc nocny pejzaż- dodała wracając duchem do swego ciała.
"Niczego nie żałuje."
Ta myśl towarzyszyła jej, gdy z trudem otworzyła oczy. Leżała na podłodze w swoim mieszkaniu, ściekała jej krew praktycznie z każdego miejsca. Zebrała się w sobie i z jękiem uniosła głowę ale zaraz głucho opadła z powrotem. Posmutniała. Tak bardzo chciała w ostatnich momentach ujrzeć swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość a nie zamkniętą przestrzeń. Jak na zawołanie drzwi otworzyły się z hukiem a w progu stanął Vetur. Wydawał się zniesmaczony.
-Proszę... zanieś mnie na dach- wyszeptała walcząc z ogarniającą ją tępotą. O dziwo, wysłuchał ją. Wziął ją na ręce z których się wylewała, dosłownie i w przenośni. Po kilku minutach byli na dachu, tam dopiero otworzyła oczy, tym razem przyszło jej to łatwiej. Zsunęła się z niego i chwiejnym krokiem szła ku krawędzi. Stanęła i spojrzała na nocne niebo, księżyc zbliżał się ku pełni, brakowało kilku dni a gwiazdy wesoło migotały. Chociaż w duchu słyszała ich zawodzenie, czuła, że jednak się cieszą, poczuła, że duchy się zaopiekują ich siostrą. W tej samej chwili poczuła jak jej skóra zaczyna pękać, niczym porcelana. Odwróciła się do stojącego demona, miło kapiącej z niej krwi uśmiechnęła się.
-Dziękuję. Powodzenia- wyszeptała i z zamkniętymi oczyma zrobiła krok wstecz czując pękającą twarz. Stojąc na krawędzi dachu spojrzała na odległy chodnik w dole i jeszcze raz na sklepienie niebieskie. Wówczas jej stopy zsunęły się z podłoża i zaczęła spadać lecz nie dane było jej się roztrzaskać o ziemię. Dosłownie po dwóch metrach lotu, jej ciało się rozsypało w błyszczący pył, który natychmiast wystrzelił ku rodzinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics