poniedziałek, 20 listopada 2017

Od Deirdre CD Safira

- Lubie to miejsce. Tu nic nie jest sztuczne. Możesz znaleźć odpowiedzi, możesz tu zrobić wszystko. - powiedziałam. - Możesz też wejść do wody i sprawdzić, czy może tam znajdziesz jakąś odpowiedź, jeśli tu jej nie ma. - dopowiedziałam.
Patrzyłam się na niego, zastanawiając się nad czymś. To było nic konkretnego, ale martwiło mnie, że są rzeczy, których nie doświadczy. Choć czemu miałoby mnie to martwić? Takie miejsce taką chwilą, pewnie, gdybym gdzieś indziej go spotkała, to byłby mi zupełnie obojętny. Gdybym teraz wróciła do domu, czekaliby albo też nie. To różnie bywa, mają własną wolę, tyle że z nimi mieszkam. Mogę też się wybrać do jednego z apartamentów, mogę też gdzieś indziej się wybrać. Konkretnego miejsca nie mam. Jest też możliwość zostania tutaj. Mój telefon nagle zadzwonił. Odeszłam kawałek i odebrałam. Jakież to dziwne, jakaś kobieta dzwoniła, podawała się za osobnika, który zna dane na pewien temat. Już masa ludzi dzwoniła i nic konkretnego nie mieli, chcieli tylko jednego. Nie mówię tu o sprawach łóżkowych. Chcieli kasy, za fałszywe informacje. O diable jak w tych czasach trudno, żeby coś zdobyć. Miałam dość już, rozłączyłam się bez powodu. Miałam chęć zmasakrować komuś głowę. Ile można, szlag mnie trafi. Przez to wszystko Safir, był tylko przypadkowa osoba do tego, co nadchodziło. Może kiedyś wybaczy albo też mogę zniknąć.

Podeszłam do niego, chwyciłam za szyję i wbiłam kły demona. Zaczęłam pić krew najpierw wolno, ale z każdą kroplą coraz zachłanniej. Nie chciałam dużo, ale to mnie uspokajało. Jego krew była dziwnie znajoma. Jakby też był demonem. Mnie to nie przeszkadza, każda krew mi smakuje. Coś mówił, próbował się wyrywać, ale nie pozwoliłam. Piłam tak łapczywie, jakbym nie mogła przestać. On chyba powoli tracił świadomość, ale mnie to nie obchodziło, chciałam więcej. Taki pyszny, mój język lizał jego szyję, smakowałam go.
Po kilku minutach albo kwadransie czy też po pół godziny przestałam. Zbliżałam ostatnie krople. Dopiero teraz zrozumiałam, że on jest taki jak ja. Mimo to, iż mógł mnie odepchnąć, nie zrobił tego. Pozwolił mi pić.. Chyba stracił przytomność, choć nie wiem tego.
***
Przyniesienie go do apartamentu było najlepsza opcja. Rozebrałam go, zostawiłam tylko bokserki. Oblizałam wargi i patrzyłam na jego ciało. Chciałam tylko móc teraz coś zrobić i byłoby dobrze. Przecież zrobiłam wystarczająco. Zostawiłam go i poszłam, po chwili zastanowienia wróciłam. Nadgryzłam nadgarstek i przyłożyłam do jego warg, aby się napił. Mam inną krew, ale to dzięki temu, iż jestem mieszańcem. Krew kosmitów tak jakoś regeneruje czy coś.. Mama mi o tym opowiadała kiedyś tam, będzie trzeba sobie to przypomnieć. Gdy trochę wypił, poszłam coś zjeść. Przyniosłam też dla niego kanapki i herbatę, położyłam na stoliczku obok łóżka. Poszłam wziąć prysznic i ubrałam dużo za dużą koszulkę oraz dolna część bielizny. Wróciłam do pokoju. Wzięłam koc, jedna z książek, laptop i siadłam na fotelu. Przykryłam się kocem, włączyłam laptopa i zaczęłam czytać książkę.
Akurat już ją kończyłam i miałam opisać wrażenia po niej związane. Powinien się zaraz obudzić, może trochę za dużo wypiłam. Mimo to moja krew uzupełniła braki. Jej kolor wciąż mnie zaskakiwał.

Pisząc na laptopie, gdy już w sumie kończyłam i miałam kliknąć przycisk wyślij, chłopak się obudził. Kliknąłem i odłożyłam na stolik obok fotela laptopa.
- Gdzie jestem? Kim ty jesteś? Co się stało? - dopytywał. Dotykał dłonią szyi, gdzie wcześniej go ugryzłam żadnego śladu. Dotknął po chwili ust i zobaczył dziwny kolor.
- To moja krew. Tak wiem, ma specyficzny kolor. - powiedziałam spokojnie, siedząc na swoim miejscu.
- Rozebrałaś mnie? Co zrobiłaś? Kim jesteś? - serio kolejne pytania.
- Zaraz ci odpowiem, ale najpierw coś zjedz. Spokojnie nabierzesz sił, nie otruje cię. - zachęciłam go.
Kiwnął delikatnie głową. Gdy zaczął jeść, odetchnęłam głośno i zaczęłam wyjaśniać.
- To tak jesteś w moim apartamencie. Jestem Deirdre, no miałam drobny problem ze złością. Ty byłeś przypadkową ofiarą i no wypiłam twoja krew. Tak wiem, nie powinnam i p-pr-przepraszam za to. - odetchnęłam poirytowana. Kontynuując. - Tak rozebrałam cię, gdyż miałeś parę kropelek mojej krwi, na ubraniach. Jutro już będą suche. Jeśli chcesz, mogę Ci dać inne i sobie pójdziesz gdzieś.. Jeśli chcesz, możesz zostać spokojnie nie zaatakuje cię już. Chyba tyle. Właśnie jesteś demonem czystej krwi? - spytałam przekrzywiając głowę.
Nie będę, mówić kim ja jestem, bo tak jest lepiej. Krew mogę mieć inna za sprawą różnych warunków... Nie istotne kim jestem, niech myśli co chce.
- Dobrze, to jeśli chcesz, możemy jutro pogadać czy coś. Pójdę do pokoju obok. - Wstałam i wzięłam koc w rękę oraz laptop. Miałam wychodzić już z pokoju, ale mnie zawołał.
- Dei. Zostań, chce porozmawiać. - zwrócił się do mnie sympatycznie.
Spojrzałam na niego, a on ruchem dłoni mnie zaprosił, abym podeszła. Usiadłam na łóżku i okryłam się kocem, laptop wyłączyłam i odłożyłam na komodę. Czekając, aż chłopak coś powie.

Safir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics