wtorek, 24 października 2017

Od Fede CD Vetur'a

Nie do końca była przekonana, czy udanie się na tą imprezę była z pewnością rozsądna decyzja. Nie mniej jednak, wypadałoby, żeby pojawiła się na niej. W końcu jej zawód był częścią medycyny, więc...
Ubrała się skromnie, to była prosta błękitna suknia, która miała podkreślać jej jasną karnację. Ledwo przybyła na liczne zgromadzenie, zaraz dopadła ją dwójka demonów. Trochę zaskoczył ją fakt, że był tu także Vetur w towarzystwie czerwonowłosej kobiety. Ta od razu wystawiła ku niej dłoń.
-Esther- przedstawiła się.
-Fede- odezwała się ciszej niż ona podając swą dłoń. Demonica miała siłę, poczuła to kiedy ścisnęła jej smukłą dłoń. Zaraz spojrzała na swojego towarzysza i nowo przybyłą.
-Wy się raczej znacie- stwierdziła.
-Przelotnie- odparła córka księżyca. Ich konwersację przerwał inny młody mężczyzna, który dosłownie zmaterializował się przy nich.
-Państwo wybaczą, pozwolę sobie porwać towarzyszkę- przyjrzał się im ze spokojem w oczach. Fede kiwnęła głową na znak zgody i przeprosiła towarzystwo oddalając się od niego. Ów mężczyzna był elfem, dobrym znajomym kilkoro jej rodzeństwa. Zaprowadził ją do swojego koła, gdzie zaraz po poznaniu się rozpoczęli rozmowę na temat psychologii. Tak jak ona, byli tego samego zawodu. Często czuła na sobie cudze spojrzenia, w tym jego ale też i inne, niepokojące. Koło północy opuściła grono, potrzebowała wyjść na nocne powietrze. Ledwie przekroczyła próg, od razu spojrzała w niebo i odrobina lęku wkradła się do jej czystego serca. Matki dziś nie było widać. nie dość, że nów to jeszcze chmury zasłoniły jej dostęp. Poczuła się nieswojo, w razie czegoś, jej regeneracja będzie zwolniona. Niepokój ją nie opuszczał, podenerwowanym krokiem skierowała się ku ogrodowi. To był błąd. Jak tylko drzwi wejściowe zniknęły jej z widoku, usłyszała czyjś głos.
-Jak miło, że nie odeszłaś zbyt daleko- odwróciła się natychmiast i poczuła jak ogarnia ją lęk. Można powiedzieć, że Fede widząc kogoś jest w stanie określić jego rasę. Kilka metrów przed nią wówczas stał jeszcze inny demon, czuła jednak, że przy Vetur'ze wypadałby znacznie słabiej. Zaraz jednak znalazł się przed nią a chwilę później przygwoździł ją do ściany z żywopłotu. Przejechał swoim językiem po jej szyi, po czym zatopił w niej swoje kły. Fede zacisnęła oczy- nie było widocznego księżyca to odczuwała część bólu.
-Nie myślałem, że krew lorialeta jest tak pyszna... Poddaj mi się i daj się spróbować całej- warknął groźnie z niebezpiecznym błyskiem w oku. To samo spojrzenie spotkała nie aż tak dawno, jak Vetur wparował do jej mieszkania, podczas gdy ona brała prysznic. Teraz jednak była to śmiertelnie niebezpieczna sytuacja a ona nie miała jak uciec.
-Odsuń się od niej- usłyszeli jeszcze groźniejsze warknięcie. Zaraz atakujący ją demon przeniósł wzrok na tego, kto mu przeszkodził w konsumpcji. Nieźle go zdziwiło pojawienie się właśnie Vetur'a, który z wyraźną odrazą patrzył na drugiego.
-Vetur, cóż za miła niespodzianka- powiedział tonem wskazującym na przeciwieństwo.- Czego chcesz? Chce sobie spokojnie zjeść.
-Poszukaj sobie innego żywiciela- warknął agresywnie odciągając Fede od napastnika.- Ta należy do mnie.
Zanim zdążył coś z nim zrobić, tamten zniknął z pola widzenia. Vetur zamiast tego, brutalnie pociągnął swoją żywicielkę ku małej chatce, gdzie zwykle trzyma się narzędzia ogrodnicze. Zatrzasnął za sobą drzwi, następnie spojrzał na kobietę. Rany na jej szyi nie zniknęły przez brak dostępności do księżyca tej nocy, tak więc i krew ściekała z niej ku jej kreacji. Silnym ruchem usadził ją na stole i przyssał się do jej szyi. Skrzywiła się na to.
-Rozliczę się z nim później- mruczał kosztując jej krwi, która była biała jak się dobrze przyjrzy.- Najpierw jedzenie... Jesteś moja, rozumiesz?- Powiedział patrząc na nią z góry. Wolna ręką jeździł po jej udzie wolno odkrywając jej skórę.- Jednak będę tej nocy miłosierny i pozwolę ci wybrać jedną rzecz, do której nie chcesz jeszcze dopuścić- dodał z naciskiem na "jeszcze". Uciekła wzrokiem.
-Nie chce zbliżenia- szepnęła drżąc.
- Zatem niech będzie- westchnął i ręka z jej uda powędrowała w stronę dekoltu, na co otworzyła szerzej oczy.. W tym samym czasie on jeszcze pogryzał sobie jej szyję domagając się krwi, zaraz jednak jego wargi zbliżały się niebezpiecznie do góry jej sukni.
-Proszę, nie- pisnęła, kiedy pewnym ruchem jego palce złapały brzeg. Spojrzał na nią poirytowany ale z rządzą w oczach.
-Zdecydowałaś, że nie chcesz seksu, zgodziłem się. Więc zajmę się tobą inaczej- to powiedziawszy pewnym ruchem zsunął jej ubranie razem z biustonoszem i teraz siedziała przed nim z odkrytymi górnymi walorami ciała, sama uciekła wzrokiem czując wstyd. Chwilę patrzył na jej piersi, jednak zaraz się oblizał i jego usta oraz dłonie wylądowały na nich. Nie chciała na to patrzeć, chociaż była mu wdzięczna za to, że uszanował jej wolę przestraszył ją tym zachowaniem, jej urywany szybki oddech to potwierdzał.

Kochanie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics