Ciepły prysznic po jeździe konnej dodał mi siły. Już czułam te zakwasy, które jak zawsze będą utrzymywać się do tygodnia. Wyszłam z kabiny i chwyciłam za puchaty brązowy ręcznik wycierając swoje ciało i włosy. Chwyciłam za przygotowane wcześniej ubrania i bieliznę zakładając wszystko na siebie. Rozczesałam włosy i spojrzałam na swoje odpicie w lustrze, który wisiał nad umywalką. Westchnęłam i zamknęłam oczy chwytając szczoteczkę do zębów. Miałam obsesje na punkcie mycia zębów. Dziennie mogłam myć je około siedmiu razy. Włożyłam szczoteczkę do ust i zaczęłam je myć. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni by tam wstawić wodę na kawę. Wyjęłam kubek i wróciłam do łazienki. Wyplułam pianę do umywalki, chwyciłam za kubek, który na niej stał i wlałam do niego wody. Wypłukałam buzię i odłożyłam wszystko na swoje miejsce. Wróciłam do kuchni, wsypałam kawę do kubka i zalałam to ciepłą wodą, dodałam cukru oraz trochę mleka i położyłam napój na stolę. Wyjęłam z zamrażalki kostki lodu i dodałam je do kawy. Usiadłam przy stolę i zaczęłam powoli pić napój. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na dłoni i stwierdziłam iż pora wstać. Dobiłam kawę i odstawiłam kubek do zlewu. Ruszyłam w stronę drzwi i założyłam czarną skórzaną kurtkę oraz buty tego samego koloru. Wyszłam na zewnątrz, a obok mnie od razu znalazł się Demon z zadowoleniem przyjmując moją dłoń, która gładziła go pod pyskiem. Położył po sobie uszy i zamknął powieki z zadowolenia. Uśmiechnęłam się w duchu i pocałowałam jego dziób odsuwając dłoń i kierując się w stronę samochodu. Gryf wzbił się w górę jednym uderzeniem skrzydeł, wsiadłam do maszyny i odpaliłam ją. Wyjechałam z podwórka, włączyłam muzykę, jako, że moje zmysły są wyczulone nie ustawiałam na wysoki poziom głośności. Zadrżałam gdy mój umysł wszedł do Demona, zauważyłam palący się las tuż obok mnie, gryf szybko zawrócił. Dobrze... musi być bezpieczny. Nagle poczułam silne uderzenie, wróciłam do swojego ciała, wjechałam w drzewo. Chuj... Sięgnęłam po telefon, wyszukałam pierwszego mechanika i wykonałam z nim szybką rozmowę. Miał przyjechać za pięć minut. A te pięć minut było mi bardziej potrzebne niż on. Czekałam oparta o maskę samochodu. Byłam w umyślę Demona, gryf był akurat nad lasem. Ogień szybko się rozprzestrzeniał. Cóż... niedługo minie pięć minut. A nie chce zostawiać swojego kochanego autka, jeśli będę musiała trudno... ale wolę poczekać. Demon zauważył uciekającą sarnę przed ogniem. Zanurkował i złapał ją w swe szpony. Zwierze próbowało uciec jednak ten trzymał ją mocno. Czułam jej sierść pod swoimi dłońmi. Była taka gładka i tak przestraszona. Demon wypuścił ją z dala od ognia za rzeką. Zdziwione zwierze spojrzało na gryfa, mimo wszystko przestraszone szybko uciekło. Jednak gryf widział w oczach istoty wdzięczność. Demon wzbił się w powietrze i zauważył samochód, który zbliżał się w moją stronę. Przywołałam więc zwierze do siebie, a ten jeszcze przed przyjazdem mechanika wylądował na środku drogi taranując cały przejazd. Samochód zatrzymał się tuż przed gryfem, a ten uniósł skrzydła w geście obrony.
- Demon - powiedziałam i uspokoiłam go tym samym. Zwierze było za bardzo przewrażliwione. Z ciężarówki wyszedł wysoki chłopak.
- Masz mój numer, zadzwoń kiedy będzie gotowy, naprawiaj wszystko, zapłacę ile będzie trzeba - powiedziałam i podeszłam do gryfa. Ten wyciągnął nogę by lepiej mi było na niego wsiąść. Chłopak spojrzał na istotę ze zdziwieniem. Gryf przekręcił głowę zainteresowany tym czy mężczyzna jest godny choćby dotknięcia go jednak ten szybko odwrócił wzrok.
- Będzie na jutro - rzekł, a ja usiadłam na Demonie i pogładziłam go. Weszłam w jego umysł. Poczułam asfalt pod swoimi stopami, ciężar na grzbiecie oraz odór spalenizny, gryf uniósł pysk. Czuć było dym, ogień dotrze tu za trzy minuty. Wzbiliśmy się w górę i ruszyliśmy w stronę firmy.
Liam? Moja wena jest do dupy wybacz xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz