- Jedyna siedzisz cicho - zarzucił jej, opierając się o ścianę. Zrobiła to samo obok niego, pocierając zapewne sztywny kark i szyję od nieprzespanej, lub źle przespanej nocy. Wzruszyła lekko ramionami.
- I tak przyjdzie jedynie pokazać, co umie - ostudziła jego zapał, wpatrując się w przechodzących obok starszaków z wyższego piętra, którzy kierowali się do łazienki. Uśmiechnęła się pod nosem. - Lepiej się do niego nie przyzwyczajaj.
- Co masz na myśli? - blondyn zamrugał i uniósł jedną brew po chwili, jakby wyczytując w jej słowach coś, czego nie chciał wyczytać. Gdy zobaczyła jego minę, zaśmiała się i poklepała go po brzuchu, w przyjacielskim geście.
- Powinniśmy już wchodzić.
Po tych słowach, jak na zawołanie cała piątka razem ze starszakiem wlali się na salę z lustrami, rozstawiając po bokach. Dodatkowa osoba była tylko po to, żeby pomóc im w ćwiczeniach, oraz zaprezentować choreografię po ,,artyście" w wolnych ruchach, ucząc ich każdego kroku. Chester bardzo dokładnie rozciągał się i wykonywał każde ćwiczenie, chcąc wypaść jak najlepiej. Wreszcie, drzwi otworzyły się i każdy po kolei stanął jak wryty, gapiąc się na nowego chłopaka w luźnych ciuchach, wchodzącego jakby nieśmiało i podążającego na środek do starszaka, z którym chyba wcześniej miał styczność. Floyd zauroczony usiadł grzecznie z innymi, jedyny po turecku i wpatrywał się z ciekawością.
- To jest William - wskazał na artystę starszy, uśmiechając się do grupy. - Jest autorem choreografii, na której będziemy bazować się w przygotowaniu do waszego egzaminu z tańca. Może ktoś z was faktycznie ma do tego smykałkę.
- Ile masz lat? - zapytała jedna z dziewczyn, długowłosa blondynka i wprawiła nowego w zmieszanie, ale ich opiekun uciszył ją, robiąc mu miejsce.
- Więc.. - zaczął niepewnie. - Wiem, że chcecie zatańczyć coś wolnego, ale też intensywnego i pełnego emocji.. tutaj nie pokażę wam erosa. Z resztą, sami zobaczycie.
Po tych słowach chrząknął i starszy chłopak włączył muzykę z małego odtwarzacza. Była ona spokojna, wyniosła, ale nie do przegięcia, miała w sobie coś z popularnego popu. Jego ciało wygięło się, wtem zgięło a on zaczął poruszać się płynnie, szybko, innym razem wolno, lub zamaszyście, odejmując dech blondyna. Był zapatrzony jak w Boga. Nigdy wcześniej nie widział kogoś, kto tak dobrze czuje się przy tańcu. Kiedy William przestał się ruszać, a muzyka się skończyła. Floyd był pierwszą osobą która wstała gwałtownie i zaczęła klaskać.
- Niesamowite! - powiedział na głos razem z brunetką, która też doceniła talent starszego od nich o trzy lata artysty. Uroczy, mały uśmiech występującego dodał odwagi i motywacji elfowi.
- Czy ktoś zapamiętał układ i chciałby spróbować zatańczyć z Williamem? - zapytał nagle ich opiekun, rozglądając się po sali, która stała się cicha, a atmosfera napięta. Z jednej strony każdy chciałby spróbować, a z drugiej bali się upokorzenia. Ale nie Chester. Uniósł rękę i z uśmiechem lojalnego psa który ujrzał właściciela, skierowanym do Willa, zaproponował własną osobę. - No proszę, stań obok 'Pantsa.
Poproszony, podszedł do niego i podał mu dłoń, witając się. Wymienili się imionami, a następnie czekali, aż zacznie grać muzyka. Tym razem byli odwróceni do luster, dzięki czemu w razie pogubienia się, blondyn mógłby spojrzeć na partnera i powtarzać to, co on wykonuje. Zaczął się pocić ze stresu, ale był zadowolony. Usłyszeli pierwsze nuty i oboje ruszyli z choreografią. Na początku nie nadążał, ale gdzieś w połowie przypomniał sobie resztę i przyśpieszył, dając z siebie wszystko. Nie pokazywał swoich błędów, za to często wpatrywał się w ruchy Willa. I byli prawie u końca połowy, kiedy nagle..
- FLO! - poruszyła się brunetka, chcąc uprzedzić go o rozwiązanej sznurówce na którą prawie sobie depnął. Blondyn wystraszony potknął się i podstawił haka artyście, który tracąc równowagę już upadał i gdyby nie Floyd, miałby bliskie spotkanie z ziemią. Zamiast tego, upadł wprost w ramiona blondyna, a ten opadł na plecy, wydając z siebie jęk bólu. Wszyscy gapili się na nich zdezorientowani, a dobroduszny piosenkarz w trybie natychmiastowym pomógł wstać Willowi i zaczął go przepraszać.
- ..może na dzisiaj pozwolimy panu Williamowi opuścić salę, wszyscy widzieliście układ, teraz przećwiczymy go razem - poinformował opiekun. Will jakby z westchnieniem poprawił spodnie i ruszył do wyjścia wolnym krokiem, zaś Chester czerwony ze wstydu patrzył raz za nim, raz na brunetkę ze wściekłością. Nie mógł tak tego zostawić. Zatrzymał opiekuna z ćwiczeniami i pognał za 'Pantsem, stając przed nim i składając ręce jak do przeprosin, które zaczął składać.
- Bardzo cię przepraszam, nie wiem jak to się stało, a ty upadłeś i mi teraz głupio, to wina tych butów! - zrzucił winę na przedmioty martwe. - Pozwól mi to jakoś wynagrodzić, może daj mi swój numer telefonu albo.. przepraszam, że tak ci włażę na głowę..
- Jak twoja kostka? - zapytał nagle Will, a blondyn zamrugał. Jego kostka? Spojrzał w dół i dopiero teraz zobaczył siną kostkę, oraz małe zadarcie.
- ..to nic, wyliżę się.
| Williamie Shakespearu ♥ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz