Menu

niedziela, 28 stycznia 2018

Od Nyxs do Thyone'a

Ciekawe, czy na tym świecie istnieją inne stwory. Może podobne do mnie? Albo całkowicie inne. Ze szponami, ze skrzydłami, z czerwonymi oczami, z długimi kłami, czy może o tak przedziwnym wyglądzie, że nikt nie byłby w stanie ich sobie wyobrazić. Nemide jednocześnie ciężko jak i łatwo jest wymyślić jej wygląd. Wszystko jest możliwe, może mieć wszystko we wszystkim i nic, ale czasem brakuje tej wyobraźni.
Z rękoma w kieszeni szłam chodnikiem oglądając miasto. Każdy szedł w swoją stronę, nie przejmując się innymi. Zostali wyrwani z transu swojego życia dopiero wtedy, gdy w powietrzu rozległ się alarm. Wszyscy nagle podnieśli głowy do góry i się zaczęli rozglądać w poszukiwaniu źródła dźwięku. Robiłam to samo, z szeroko otwartymi oczami. Każda podobna interwencja mnie ciekawiła pod tym względem co się dzieje i dlaczego. Drugie pytanie było najważniejsze. Chciałam wiedzieć jakie zasady tutaj panują, może takie same jak w moim świecie? Albo chociaż podobne?
Przede mną przejechało parę radiowozów, które zatrzymały się z piskiem opon parę metrów dalej. Stałam w miejscu i z zaciekawieniem przyglądałam się akcji. Gonili szarą furgonetkę, która nie wyrobiła się na zakręcie ze swoją szybkością i wywróciła się na bok. Przejechała w ten sposób pewną odległość, ale nim policja zdążyła okrążyć miejsce, drzwi od strony kierowcy i z tyłu zostały otwarte. Widziałam, jak jakiś człowiek wybiega z tylnych drzwi i ucieka w stronę bloków. Drugi człowiek, który wysiadł jako kierowca, zaczął w jego stronę strzelać. Trafił? Nie miałam pojęcia, ale chyba tak, skoro osoba uciekająca co jakiś czas się o coś potykała i wpadała. Tak jakby nie widziała, dokąd biegła. Po chwili strzelanina się skończyła, furgonetka została okrążona przez służby, a ludzie okrążyli to miejsce wpatrzeni jak w obrazek. Podeszłam do tłumu i przez chwilę starałam się ujrzeć, co się dzieje. Kiedy jednak znudziło mnie zapinanie kajdanek i ciągłe powtarzanie "Nic się nie dzieje, proszę się rozejść", spojrzałam w kierunku, gdzie zniknęła uciekająca osoba. Policja najwyraźniej nie była nim zainteresowana, dlatego sama poszłam w tamtą stronę. Z każdym krokiem zauważałam, ze na ziemi leży coraz więcej krwi. Były to urywane czerwone ślady, prowadzące do jakiegoś zaułka, między starymi i rozwalającymi się budynkami. Zajrzałam w ciemność. Poczułam ohydny smród zgnilizny i stęchlizny, oraz rozkładających się śmieci. Tutaj na ziemi leżało więcej krwi. Weszłam w głąb ciemności, a po chwili, gdy moje oczy się przyzwyczaiły do pół mroku, byłam w stanie rozróżnić dwa kontenery na śmieci (jeden otwarty, z którego najbardziej śmierdziało) oraz osobą na ziemi opierającą się o ścianę. Podeszłam do niej, wyczułam w powietrzu zapach świeżej krwi. Głowę miała zwieszoną, więc nie widziałam jej twarzy. Dłoń ściskała na brzuchu, z którego ulewała się krew. Czyli jednak musieli trafić.
W moim ciele odezwał się głos, który za wszelką cenę kazał mi mu pomóc.
Kucnęłam przy rannym i zabrałam jego rękę z brzucha. Nie ruszył się. Był nie przytomny? Wątpię, ponieważ jego głowa drgnęła. Nastawiałam swoje ręce nad raną i zamknęłam oczy. Używając mocy moje dłonie nieco zaświeciły, a rana zaczynała znikać. Dziura w brzuchu jakby się zrastały, tym samym wypychając na wierzch kulę, która utkwiła w brzuchu. Został tylko ślad krwi.

<Thyone? Mam nadzieję, że wymyślona sytuacja ci pasuje>

niedziela, 21 stycznia 2018

Od Tsukiko CD Kanane

Kanane o dziwo nie miał nic przeciwko temu, że musiałam wyjść. Spojrzałam się w jego oczy. Może i nie widziałam ich, ale miło było chociaż sobie wyobrazić to, że widzę jego oczy. Na szczęście jego koleżanki opisała mi go. Wiedziałam mniej więcej w jakich kolorach mogę sobie wyobrazić jego oczy. 
Przebrałam się w czyste ubrania, związałam sobie włosy w kucyka, wzięłam potrzebne rzeczy, spakowałam je do torebki, a Inari poszła wraz ze mną. Powiedziałam Kanane, że może sobie brać co tylko chce. Zostawiłam mu przy okazji swoją zapasową parę kluczy od mieszkania. W lodówce niczego nie brakowało jak się nie myliłam. Było również piwo, co prawda nie wiem jakie bo kupuje sobie je zawsze Yuki. Spotkałam się z dziećmi w umówionym miejscu. One również nie miały jeszcze yukat, więc poszliśmy wszyscy razem. Oczywiście ja z dziewczynkami, a drugi nauczyciel imieniem Ryuki poszedł z chłopcami. Na szczęście został ktoś przydzielony do pomocy. Zwłaszcza ktoś taki jak Ryuki na którego zawsze mogłam w szkole liczyć. Po przymierzeniu yukat, wszyscy byliśmy gotowi. Oczywiście dziewczynki i ja dostaliśmy komplementy za nasz ubiór oraz za to jak wyglądamy. 
- Uroczo wyglądasz Tsukiko-senpai - usłyszałam głos Ryuki'ego, który chyba był zakłopotany o drobine.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego. - Dziękuję ci również za pomoc - dodałam. 
- To nic takiego, nawet się cieszę, że mogę się w jakiś sposób przydać - odparł. 
Uczniowie zostali ustawieni w odpowiedniej kolejności. Po próbie poszliśmy wszyscy razem sobie coś zjeść. Może i myślałam o tym co robi Kanane, ale jakoś nie za bardzo przejmowałam się tym. 
- Tsuki-senpai, czy pójdziemy coś zjeść? - usłyszałam pytanie od jednego z uczniów. Spojrzałam się na nich.
- Dobrze, ale to ja wraz z Ryuki'm- senpaiem wdzięku wybierać gdzie i co będziemy jeść - spojrzałam się na niego, a oni wszyscy dali okrzyk radości.


<Kanane? William?>

sobota, 20 stycznia 2018

Od Fuyu CD Anioła

- Przepraszam ale nie mam pojęcia o co panu chodzi - spojrzałam na mężczyzn, o których wspominał wcześniej. Wyglądali na groźnych jednak według mnie nie planowali niczego złego. - Pójdę już. Spieszę się na zajęcia - posłałam mu słodki uśmiech na pożegnanie. Miło z jego strony, że chciał pomóc jednak to nie było konieczne. Włożyłam do uszu słuchawki i oderwałam się od otaczającego mnie świata. Ponownie ruszyłam przed siebie ignorując wszystko to co działo się wokół mnie. Chwilkę po odejściu od nieznajomego jak ktoś, chociaż domyśliłam się kim był, wkłada kask na moją głowę.
- Wsiądziesz czy mam cię zmusić? - tak trochę się zdenerwował. Nie miałam wyjścia. Głośno przełknęłam ślinę i po prostu usiadłam za nim.
- Czy to bezpieczne? - nie wiedziałam za co mam złapać żeby nie spaść. Bałam się.
- Tak. Będzie - nie usłyszałam w jego głosie ani odrobinki pewności. Zaczęłam bać się jeszcze bardziej.
- Co mam zrobić? - chwycił moje ręce i objął się nimi na brzuchu. Woah. Musiałam się do niego przytulić. Nigdy wcześniej nie byłam z kimś tak blisko. Nie licząc rodziców rzecz jasna. Przez całą tą sytuację poczułam, że moje policzki troszkę się zaczerwieniły.
Ruszył. Zacisnęłam dłonie na jego koszulce i zamknęłam oczy bojąc się tego co może się stać.
- Odwiezie mnie pan na zajęcia? - mocno wtuliłam się w jego plecy.

Aniołek?

środa, 17 stycznia 2018

Od Anioła do Fuyu

Z reguły nie wchodzę z własnej chęci do takich zaszczurzonych nor jak ta. Butelki do połowy wypełnione podejrzaną cieczą walają się pod nogami, szkło kruszy się pod nogami. Chodzę jak na szpilkach, prowadząc u swego boku swojego ścigacza. Za każdym razem jak wdepnę w coś miękkiego, mam nadzieję, że to błoto zamiast maź z roztrzaskanych głów zmieszanych z zwierzęcymi/ludzkimi odchodami. Moje kroki wydają dziwne plaśnięcia. Motor cicho pomrukuje. Czuję na sobie sępi wzrok tutejszej społeczności; zataczających pseudo-psychologów martwiących się o moje problemy i mój stan konta, ich pyskatych konkubin oraz tych małych, drących ryje pokrak co spłodzili.
Gdy z prawej słyszę krzyki, odwracam głowę w lewą stronę. Przypadkiem napotykam się wzrokiem z handlarzem tanich zgonów. Skinieniem głowy przychlast pokazuje mi, gdzie iść, by to dostać. Ignoruj, mówię sobie w duchu. Czuję się jak w domu z dzieciństwa. Jedynym powodem, dla którego dałem się tu wciągnąć, jest ona. Białowłosa piękność. Bogini beztrosko stąpająca wśród ziemskich burdeli. Człowiecza, lecz swoim sposobem bycia również nieziemska. A jej zapach... Ugh, chodzę za nim jak pies policyjny za narkotykowym baronem. Czuję w nim beztroskę, zmęczenie i młodość. Czuję, że jest nieskażona. Nietypowa, coraz rzadziej spotykana ludzka kobieta. To ideał, którego szukam.
Moja głupiutka Alicja prowadzi mnie wprost do króliczej nory, a ja idę posłusznie, świadom, że to może być podpucha. Już raz słyszałem o ładnych panienkach-przynętach na demony wśród gangsterskich karteli. Cóż mogę poradzić na swoją naiwną naturę. Złapałem jej haczyk, a ona, być może niczego nieświadoma, ciągnie mnie za sobą w głąb czarnej dziury. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Podejrzewam, że resztę wieczoru spędziłbym mniej produktywnie.
Staram się zachować dystans na oko 10 metrów. I tak już od kwadransa. Ślicznotka nie spojrzała się ani razu do tyłu, ani na boki. Po prostu idzie, swoim wdziękiem rozdzierając obraz biedy dumna jak paw. Zupełnie jakby myślała, że wokół niej jest niewidzialna bariera ochronna przed atakiem. Kręcę głową. Ona poprawia swoje słuchawki i odrzuca na bok pukiel długich włosów. Zatrzymuje się, przez co serce staje mi w gardle. I błagam w myślach "Nie odwracaj się. Pokołysz dalej bioderkami.". Przyznaję bez bicia, patrzyłem. Trudno nie zauważyć czegoś, co ma się przed oczami. Inni też patrzą. Śmielsi gwiżdżą, chcą podejść, lecz potem wchodzę im w paradę ja, szczerząc kły na nich. Spierdalać, stuleje. Możecie sobie gwałcić tutaj dziesiątki kobiet dziennie, lecz od tej łapy precz! Jest moja!
W końcu zmniejszam dystans. W powietrzu unosi się narastające napięcie. Mam przeczucie, iż za moment jakaś grupa bydlaków spod ciemnej gwiazdy wyjdzie z nie wiadomo skąd i tyle ją widziałem. A niech to! Wykrakałem...
Dwóch typków podnosi zadki z miejsc i rusza za boginią. Na szczęście są w tyle. Bez zawahania odpalam motor. Silnik dźwięcznie zaryczał, przekreślając im drogę. "Wybacz, muszę cię wyrwać z twojego świata teraz", przeleciało mi przez myśl, zatrzymując się przed nią.
- Dziewczyno, oszalałaś?! Życie ci niemiłe, ze w takie dzielnice wchodzisz?! - nie wiem czemu, ale wrzeszczę na nią.
A ona stoi i nie rozumie. Zdjęła słuchawki i się rozglądnęła. Zdaje mi się albo trochę się przestraszyła.
- Tak, do ciebie mówię. Mogę cię stąd zabrać, jeśli nie chcesz by coś ci się stało - wskazuję na panów w tyle - Decyduj się teraz - poganiałem stanowczo.

Fuyu? Mam dwa kaski!

wtorek, 16 stycznia 2018

Odchodzi


Imię: Andromeda
Powód: Decyzja właściciela

sobota, 13 stycznia 2018

Od Nyxs - Początek

Zawiał mocny wiatr; tak sądziłam. Stawał się on coraz mocniejszy, aż zauważyłam, jak nasi podopieczni muszą się łapać drzew, budynków i innych przedmiotów, aby nie odlecieć. Odwróciłam się widząc niebiesko-białą powłokę na tle gór. To był portal, bardzo silny, który właśnie wsysał w swoją stronę wszystko, co mógł. Bez namysłu poleciałam w tamtą stronę. Wiatr stawał się coraz silniejszy. Musiałam zamknąć portal, ale gdy próbowałam to uczynić, on otwierał się na nowo. Oznaczało to, że został otworzony z drugiej strony. Bez namysłu wleciałam do portalu i z tamtej strony go zamknęłam. Nie otworzył się, ale ja zostałam wysłała do innego świata. Portal zniknął, a ja nie mogłam go ponownie otworzyć; nie miałam takiej mocy. Gdzie wylądowałam? W pomieszczeniu, w którym było pełno jakichś szklanych szafek i dziwne przyrządy. Przede mną stały ludzkie istoty, wlepiające we mnie swoje gały, jakby widziały coś przerażającego. Raptownie zaczęli krzyczeć i uciekać, a na ich miejscach pojawiali się nowi, tym razem w mundurach i z bronią. Rozejrzałam się. Głową zahaczałam o sufit, przez co musiałam się zgarbić. Usłyszałam huk wystrzałów. Małe kuleczki przebijały się przez moje ciało, a dziury, które po sobie zostawiały, od razu zarastały. Ruszyłam w ich stronę. Wszyscy się odsunęli, dzięki czemu wylądowałam na korytarzu. Błądziłam przez jakiś czas między blaszanymi ścianami, z tyłu słysząc ciągle strzelaninę, aż w końcu znalazłam światło. Wyleciałam przez otwarte drzwi i wzniosłam się w górę. Ruszyłam w kierunku lasu.
Znalazłam się w innym wymiarze, jak wrócić do swojego? Nie potrafiłam tego. Każda nemida jest obdarzona zamykaniem wszelkich przejść, ale żadna nie może ich sama otwierać. Robi to Harmoniya – najważniejsza i najsilniejsza nemida. Więc jak mam wrócić?
Wylądowałam w lesie. Przypominał on mój świat, z tym, że tutaj wszystko było usadowione w ziemi i było do siebie bardzo podobne. W moim świecie niektóre rośliny się unosiły, albo żyły na wyspach w powietrzu. Większość miała różny kolor, czasem unikatowy dla swego gatunku, czy nawet egzemplarza. A tutaj? Wszystko było takie same. Stanęłam na ziemi. Usłyszałam czyjeś śmiechy i glosy. Ruszyłam w tamtym kierunku. Zatrzymałam się przed ostatni drzewem, obserwując miasto. Ono też było inne, niż moje. Budynki wysokie i takie same. Ponad to jeździły w nim blaszane maszyny, kiedy u mnie mieszkano w drzewach lub w pagórkach. Nasi podopieczni musieli wykorzystywać to, co dała im natura. A tutaj... to wszystko było brzydkie. Zasmrodzone, hałaśliwe, bez kolorów, nudne.
A istoty? Mieli zabawne kształty. Jedna głowa, dziwnie machali rękami i prawie każdy bł ubrany w to samo. Tylko twarzami się różnili. Przyjrzałam się uważnie samicy, która stała przed jakimś budynkiem i z głową zadartą do góry, zapewne czytała napis. Długie nogi, chuda, wyprostowana, proste włosy... na jej wzór ukształtowałam swój nowy wygląd, by nie rzucać się w oczy. Zmieniłam tylko kolor oczu, kształt ust i długość włosów, by jej nie skopiować. Wytworzyłam dla siebie także ubranie.

*

Zamieszkałam w tym mieście jako Nyxs. Gdy ktoś pytał się o nazwisko odpowiadałam, że nie jest ważne. Powoli poznawałam zasady tego świata, śpiąc w leśnej grocie pod postacią nemidy. Każdego dnia przyglądałam się zachowaniom ludzi i za każdym razem odnajdywałam rzeczy, które w żadnym stopniu nie były podobne do mojego świata. Co noc zastanawiałam się, jak mogę spróbować otworzyć portal. Bo skoro zostało to zrobione z tego wymiaru, to może ponowią swe działanie? Tylko kiedy? I gdzie? I jak? W mieście rozeszła się wieść o dziwnym skrzydlatym stworzeniu, ale miesiąc później wszyscy o tym zapomnieli, gdyż ów postać się zmyła.
A ja jako zwykła kobiecina poznawałam nowy świata.

Anioł Wade

smoking snow by NanFe

Mężczyzna. Metr siedemdziesiąt dziewięć. Brak upomnień. Anioł Wade. Uprzedzając pytania: tak, istnieje takie imię. Jego rodzice... Znaczy się matka musiała przewidzieć jaki w przyszłości będzie jej pierworodny syn i nadała mu imię sprzeczne z jego naturą. Naturą czysto-krwistego inkubusa. Za cholerę nie wie jak to możliwe, skoro matka była czarownicą... Ojca, demona, widział kilka razy odkąd narodził się 26 lat temu. Tutaj trafił pod pretekstem szukania zaginionej kuzynki.
Głos



Już będąc dzieckiem był świadom, że świat nie da mu nic za darmo. Jego życie to ciągła walka szczurów. Początek w sumie zaczął się wtedy, kiedy młoda wiedźma o imieniu Eleonora spotkała wędrownego inkubusa Leona... i została przez niego zgwałcona. Wynikiem ów okrutnego aktu parę miesięcy później były bliźniaki. "Próbowano mnie wyskrobać widelcem. Spróbowano, na szczęście wydłubano mi serce." Anioł miał siostrę Bibianę (inaczej: Biankę). Teoretycznie byli nie do rozdzielenia, chociaż bardzo się różnili charakterami i wyglądem. Bibi wdała się w matkę: wyrosła z niej zgrabniutka czarnulka o szarobłękitnych oczach i porcelanowej cerze, gdzieniegdzie zaróżowiona i pokryta drobnymi piegami. Natomiast Anioł mało był podobny do rodzicielki. Narodził się z białymi włosami oraz żywszym kolorem skóry. Oczy miał po niej, lecz te z wiekiem dorastania zmieniły się w kolor ognistoczerwony. Jedynie co po niej ma to szereg niemiłych wspomnień dzieciństwa i zaburzenia psychiczne (socjopatia, nadpobudliwość) oraz skłonności do sadyzmu. Matka otwarcie znęcała się nad nimi psychicznie i fizycznie. Aniołowi udało się wyrwać z prywatnego piekiełka, zgotowanego przez nią, będąc nastolatkiem. "Choć był na dnie facet tyrać znów zaczął ciężko!" Robił, co mógł, by zdobyć kasę. Pracował, rabował i handlował. Od kumpla brał lekcje mechaniki, a za uzbierane pieniądze chodził na kursy. Obecnie niczego nowego się nie uczy, zyskał jedynie większą pasję do motoryzacji, ale stare nawyki kradzieży pozostały. Czasem na czarno naprawi komuś coś pod maską.


Jest 100% hetero. Nie ma nikogo obecnie, lecz szuka stałej żywicielki. Jego rasa, charakter i sposób bycia teoretyczni uniemożliwia mu to. Między innymi dlatego, że seksem zdobywa energie i moce. Jak już padnie na jakąś panienkę, albo idzie to po dobroci, albo po złości. Po dobroci to jest tak, że pierw chłopak próbuje ją oczarować, komplementować, innymi słowy zauroczyć w sobie. Tej drugiej opcji chyba nie muszę tłumaczyć. To już w skrajnych przypadkach, kiedy przekracza rezerwy swojej cierpliwości i żal mu pieniędzy na dom uciech. Średnio co trzecią to spotyka. Natomiast jeśli się znajdzie taka, która będzie w stanie z nim wytrzymać dobrowolnie na dłużej, będzie traktowana jak królowa. Ktokolwiek rzuci złe słowo na nią, zostanie zdewastowany. Ktokolwiek źle ją tknie, będzie miał pokaz przemiany w demona, który zapamięta do końca swego życia. Ciekawe wspomnienie na ostatnie 2 minuty. Jak wpadnie w szał to musi polać się krew. Ewentualnie rozwali wszystko wokół siebie jeśli nie będzie kogo. Na czymś musi rozładować swą nadludzką siłę. Oczywiście nie rozwali wszystkiego co popadnie. Swój rozsądek ma na miejscu oraz szacunek do rzeczy. Z szacunkiem do ludzi bywa różnie. Jeżeli spotka osobę chamską, natychmiast pokaże jej gdzie jej miejsce jest. Nikogo nie wykluczając. Stąd często wdaje się w bójki. Zaś miłym osobom odpłaca się tym samym. Jeśli jesteś idiotą, to nie zdziw się, że będzie cię traktował z pogardą, krzywo wodził wzrokiem czy reagował sarkazmem. A odważ się tylko zarysować jakieś jego mechaniczne cacko to zobaczysz to co ci, którzy nie szanowali jego królowej.

Your Destiny Is Forlorn by BlackFire64

Nadludzka siła to coś, co łatwo przychodzi mu pokazywać i nadużywać. Niedaleko potem do niekontrolowanej przemiany w demona. Posiada jeszcze moc, którą z nikim się nie może dzielić. Potrafi widzieć prawdziwe oblicze kogoś (np. kuszących diabłów podających się za ludzi). Do tejże umiejętności dochodzi jeszcze widzenie rzeczy niewidzialnych (kogoś, kto zrobił się niewidzialny) oraz niewidocznych (aury, prośby i ofiary stworzeń (nie)wierzących).

piątek, 12 stycznia 2018

Od Kanane CD Tsukiko

Dziewczyna poszła, a ja poszedłem się odświeżyć. Z łazienki wyszedłem jakoś po pół godziny, nie chciało mi się ruszać zbyt. Za leniwy jestem. Ruszyłem się ubrać i zamówić pizze.. Z lodówki wziąłem z dwie butelki piwa i zanim jednak siadłem dzwonek zadzwonił. Podszedłem i wziąłem zamówienie. Jakaś panienka się uśmiechnęła. Nawet dała mi swój numer. Zawsze chętnie wezmę na jakiś numerek. Wraz z pudelkiem ruszyłem tyłek. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizje. Znalazłem jakiś horror, to piłem i zjadałem się pizza. Jutro rano pójdę do domu albo nawet dziś. Tsu dalej nie wracała. Może na kogoś się natknęła. Posprzątałem po sobie i nagrałem jej wiadomość, żeby zadzwoniła albo przyszła jak będzie wolna. Ruszyłem tyłek do domu. Choć wizja dziewczyny w kominie byłaby niezła.

Dojechanie nie zajęło mi długo, wilki się stęskniły za mną to jedno. Nakarmiłem je i wlazłem pod prysznic. Choć też mogę pójść zobaczyć ja w kimonie. To jest myśl. Po prysznicu założyłem świeże bokserki i zawołałem psiaki do mnie. Położyły się na swoich miejscach i mogłem zasnąć.
***
Obudziłem się tuż po dwunastej. Ubrałem się jak typowy bad boy i ruszyłem. Pogłaskałem wilki przed wyjściem i ruszyłem do samochodu. Siostra namierzyła mi Tsu. Wiedziałem gdzie była. Na miejscu stanąłem przy jakieś rzeźbie z dłońmi w kieszeni i patrzyłem na dziewczyny. Tsu stała wśród dzieci i coś im mówiła. Na jej widok moja wyobraźnia już działa. Może tym razem natkę się na jakiegoś chłopca do wydymania. Dawno się z nimi nie zabawiałem. Niemal na zawołanie jeden przybył. Chłopak miał jasne włosy i jedno oko zielone drugie niebieskie. Uroczy młody i niski chłopak. Słyszałem, że ma na imię William. Ładne imię dla uroczego chłopca. Może go poznam. On mnie zauważył i podszedł. To było dość dziwne, płakał. Choć nie zbyt wiedziałem jak mam zareagować. Podszedłem do niego i podałem chusteczkę.
- Co się stało? - spytałem ostrożnie. Chłopak się spojrzał, ale przez płacz ledwo co słyszałem. Przytuliłem go i pogłaskałem po głowie delikatnie. Jednak po chwili się odsunąłem. Zerknąłem na Williama, lecz się nie odzywałem już.

Tsukiko? William? B))

czwartek, 11 stycznia 2018

Od Tsukiko CD Kanane

Czy to naprawdę jestem ja? Jakoś nie potrafiłam samej siebie rozpoznać. Tak bardzo pragnęłam być z Kanane. Ja to już samej siebie nie rozumiałam. Może było to spowodowane tym, że jeszcze z nikim tak dobrze się nie czułam. Sama nie wiedziałam już co mam myśleć o sobie i o tym wszystkim. Przede wszystkim nie byłam pewna czy odpowiada ktoś taki jak ja Kanane. Och... czy ja muszę zawsze o tylu rzeczach na raz myśleć?! Myślałam przez cały czas gdy podczas tego zadowalałam chłopaka. Miałam nadzieję, że dobrze robię i mu się to podoba. Dzisiejszy dzień miał należeć całkowicie ale to kompletnie całkowicie do nas obu. Inari nie przeszkadzała nam, wreszcie to tylko mój pupil, którego cenię bardzo, nie mniej jednak nie sprawiała, aż tylu problemów.
Byłam wypełniona po brzegi w obu dziurkach. Kanane wciąż mnie pieścił, a ja starałam pieścić się jego. W pewnym momencie daliśmy sobie spokój. Taka krótka chwila na odpoczynek. Przypomniało mi się, że jutro jest festiwal na który chciałam pójść z tym, że zapomniałam o małej drobnostce. Nie kupiłam jeszcze sobie yukaty, a chciałam ją na siebie założyć.
- Kanane wybacz mi, ale całkowicie wypadło mi z głowy. Jutro jest jeden z festiwali Japońskich. Muszę na niego pójść, aby dodać trochę otuchy dzieciakom ze szkoły. Dlatego muszę teraz wyskoczyć na szybkiego po yukate, bo ta ze zeszłego roku to taka nie za bardzo jest. Chciałam dzisiaj być tylko z tobą, ale całkowicie o tym zapomniałam - powiedziałam wszystko na jednym oddechu co oznaczało, że mówiłam szybko i to nawet dość bardzo. Siedząc naprzeciw jego, schyliłam swój wzrok. Byłam zażenowana i to kompletnie. - Przepraszam ciebie - wymamrotałam po krótkiej chwili ciszy.

<Kanane?> Czemu by nie ^^ .... Wybacz za długość, ale jakoś wena mi ucierpiała przez ostatni czas przez szkołę...
       

środa, 10 stycznia 2018

Fuyu Tsumetai

„Jeśli życie jest jak ptak to moje jest nielotem.”

Fuyu Tsumetai
kobieta
17 zim
człowiek
uczennica liceum

Córka dwójki znanych lekarzy, która wiedzie życie niczym ptak zamknięty w klatce. Pomimo tego, że jest bogata i posiada wszystko to czego tylko zapragnie nie posiada tak naprawdę nic.
Fuyu jest oczkiem w głowie rodziców. Są zbyt opiekuńczy oraz mają bardzo wysokie wymagania. Ich dziecko musi być we wszystkim najlepsze i musi mieć wszystko co najlepsze. Czasami młoda dama czuje się jak trofeum, które mogłoby wisieć na ścianie żeby znajomi rodziców mogli je oglądać.
Rodzice jeszcze nigdy się nie zawiedli. Fuyu odnosi w szkole same sukcesy, wygrywa konkursy, zawody, prezentuje rodzinę z najlepszej możliwej strony ukrywając przy tym prawdziwą sytuację w domu Tsumetai. Codzienne kłótnie i wrzaski odbijają się na małej Fuyu. Często traktowana jest jak przedmiot, na którym można się wyżyć. Kiedy wszystko się uspokoi rodzina Tsumetai wraca do codzienności. Jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Brak przyjaciół odbił się na jej psychice. Z racji iż Fuyu musi być najlepsza całe dnie spędza na nauce. Przez to wszystko zdarza jej się czasami rozmawiać z wymyślonym zwierzęcym przyjacielem. Yang to mała śnieżna fretka, która wspiera na duchu swoją twórczynię. Oczywiście rozmowa z towarzyszem odbywa się tylko i wyłącznie kiedy białowłosa jest sama. Nie chce zostać wysłana przez rodziców do psychiatry. W każdym razie Yang towarzyszy jej bez przerwy i pomaga zmagać się z trudami tego świata.
Złote dziecko, gdyż tak wiele osób nazywa Fuyu, jest wszechstronnie uzdolniona. Od 6 roku życia trenuje balet. Została doceniona przez wielu krytyków, którzy proponowali jej udział w przeróżnych spektaklach. Rodzice nie zgodzili się. Posiada przepiękny głos, który dostrzegł jej nauczyciel muzyki. Zaproponował jej zostanie muzykiem. Rodzice nie zgodzili się. To samo tyczy się gry na pianinie i skrzypcach. Ich celem było stworzenie z córki bytu idealnego, który swoją przyszłość będzie wiązać z leczeniem ludzi. Nie takimi błahostkami.
Zbierając to wszystko w całość. Fuyu jest człowiekiem, który nie ma prawa decydować o własnym losie. Jest sterowana przez rodziców, którzy chcą dla niej „jak najlepiej” i nie dostrzegają smutku w oczach własnej córki.
Białowłosa piękność mierzy niecałe 163 cm. Ma delikatną niedowagę, która nie została wykryta przez rodziców. Są zbyt zajęci żeby zwracać na to uwagę. Dlaczego jest tak chudziutka? Nie ma czasu na jedzenie odpowiednich posiłków. Żyje w ciągłym biegu. Chodzi z jednych zajęć na drugie, przez co w jej planie dnia ciężko znaleźć wolną chwilę żeby usiąść i zjeść na spokojnie.
Przepiękne, białe włosy sięgają jej do kolan. Wygląda niczym roszpunka. Bardzo je kocha i prędzej dałaby sobie rękę uciąć niż pozwolić na skrócenie swoich cudownych włosów.
Jej skóra jest bardzo blada. Na uroczej twarzy brak jakichkolwiek niedoskonałości. Oczka, którymi patrzy na świat przybierają kolor błękitnego nieba. Wielu ludzi dziwi się, że ludzkie  tęczówki mogą przybrać tak niesamowity kolor.
Fuyu jest obiektem westchnień wielu uczniów ze swojej szkoły jak i przechodniów, których minie na ulicy. Tylko to mogą zrobić. Dziewczyna nie ma prawa zakochiwać się. Partnera znajdą jej rodzice.
To człowiek idealny stworzony naturalnie bez ingerencji technologii.

Upomnienia: 0
Właściciel: 63149781 (GG)

Od Kanane CD Tsukiko

Dobrze mi było z dziewczyna. Nie wiedziałem, co czuje. Wiem tylko, że z Tsu jest mi tak dobrze, jak z żadną inną. Choć co rusz chce ją tylko gorąco, ostro, brutalnie i namiętnie pieprzyc. Jej jęki, sapania i ta chemia między nami doprowadza mnie do skraju pożądania. Muszę jednak pamiętać, że nie mogę przeholować. Jeśli tak zrobię, mógłbym ją zabić. Tego nie chce. Choć gdybym ja zapłodnił, nosiłaby pod sercem naszego małego stworka. Kurna, o czym ja teraz myślę.
Leniwie otworzyłem oczy, gdy poczułem, jak mały stworek zwany Inari po mnie skacze. Uśmiechnąłem się tylko i podniosłem. Dziewczyna zrobiła śniadanie, a ja w końcu się ruszyłem. Muszę pamiętać, żeby nie myśleć o niej w erotyczny sposób. Zabrałem się za jedzenie, aby odgonić od siebie te myśli. Gdy zjadłem, pocałowałem delikatnie dziewczynę i poszedłem wziąć prysznic. Ochłonąć, odświeżyć i rozbudzić to pomaga. Dzięki temu nie myślę o tym. Oczywiście nie chce tylko jednego, ale nie mogę się powstrzymać. Bogiem seksu nie jest się przez przypadek, może ona zostanie moja druga boginią.
Woda nie była ani za zimna, ani za ciepła. Spływała i kapała po mnie, jakby nie chciała się zatrzymać. Tak jakby to była kolei rzeczy. Przyjemne dreszcze otuliły moje ciało. Po kilku dłuższych minutach wyszedłem z kabiny prysznicowej i owinąłem się ręcznikiem. Tsu stała i się uśmiechała, może ojciec odda mi trochę swojego pyłu. Może wtedy dziewczyna mnie zobaczy. Podeszła nieśmiało do mnie i przejechała dłonią po mojej klatce piersiowej oraz włosach. Podniosłem ja i posadziłem na blacie umywalki. Golic się nie muszę, jakoś nie posiadam brody ani nic. Gdy chciałem ułożyć włosy dziewczyna, co rusz mi przeszkadzała. Jednak zanim poszedłem się ubrać. Zeskoczyła i oblizała wargi, popchnęłam mnie delikatnie na ścianę. Z tekstem.

wtorek, 9 stycznia 2018

Od Tsukiko CD Kanane

Wszystko się skończyło. Jedna noc, a tyle się działo. Skończyliśmy jak tylko w pobliskim kościele rozbrzmiał się dźwięk bijącego dzwonu. Wybijał godzinę szóstą. Wtuliłam się w pierś Kanane. On przytulił mnie bliżej. Oboje zasneliśmy. Na szczęście był weekend więc nie miałam zajęć z dziećmi. W dodatku mój opiekun dzisiaj nie mógł przyjść do mnie.
Zasnąć jakoś nie potrafiłam. Wciąż byłam pobudzona tym co się działo w nocy.
Kanane był taki ostry. Nie wiedziałam kiedy, a czułam tylko jak uderza mnie biczem. Bolało, ale też w jakiś sposób podniecało. Tej nocy nie byłam sobą. Pomimo tego, że druga ja przejęła nade mną w jakiejś części i tak byłam świadoma. Zupełnie tak jakby chciała mi pomóc. Po przemyśleniu wszystkiego, delikatnie wstałam z łóżka. Po wzięciu przyjemnego prysznicu, przebrałam się. Poszłam do kuchni, aby zrobić śniadanie dla chłopaka oraz Inari. Inari podeszła do mnie. Przytuliłam się do niej.
- Inari nie możemy obudzić jego... - powiedziałam szeptem do niej z uśmiechem na twarzy.
Byłam niby szczęśliwa, ale coś mnie niepokoiło w środku. Coś jakby miało się zdarzyć, ale nie wiedziałam kiedy i co.
Przygotowałam śniadanie. Poszłam do Kanane, aby zapytać się czy nie chciałby coś zjeść. Weszłam do środka pokoju. Podeszłam bliżej.
- Jesteś głodny? - zapytałam się delikatnie, aby go nie przestraszyć.
- Jeszcze pięć minut... - powiedział zaspany, a ja się tylko zaśmiałam pod nosem.

<Kanane?> wybacz, że co dopiero teraz, ale szkoła daje mi się ostatnio we znaki...

niedziela, 7 stycznia 2018

Odchodzą


Imię: Hangagog
Powód: Decyzja właściciela




Imię: Katfrin
Powód: Decyzja właściciela



Jeszcze się kiedyś spotkamy.

Nyxsanta Folvenita Romsensist


-----------------------

Nyxsanta Folvenita Romsensist. 
Nyxs
W jej wymiarze istoty posiadają zbudowane tożsamości, których często nie można rozszyfrować. Tutaj zwie się jako Nyxs. Nic więcej.

sobota, 6 stycznia 2018

Od Kanane CD Tsukiko

- Mmm. Zobaczymy, jak sobie poradzisz. - powiedziałam.
Oblizałem wargi i przygryzłem ją także. Patrzyłem na nagą dziewczynę, która mnie dotyka. Członek stał na baczność, chciał już w niej się znaleźć. Chciałem ją wypieprzyć tak ostro, brutalnie i mocno. Gdyby krzyczała z bólu i przyjemności. Pragnę tego, pragnę jej. Jakoś odkąd mam ja chce tylko ją brać.
- Postaraj się, to może zaliczymy jeszcze inne części domu. Twój tyłeczek do tego jest dobry. Bądź gotowa na wszystko. - mruknąłem. Czekałem na jej ruchy. Zmysłowa i seksowna tego mi potrzeba. Jej spocone i rozgrzane ciało. Pragnę tego, jej całej. Nie wypuszczę jej, dopóki nie powie, że ma dość. Jeśli dalej się będzie tak ociągać. Mój demon zacznie ją gwałcić. Tego nie chce zrobić. Byłby brutalny i to bardzo może zabawki, bicze czy też inne. To dla niej za ostro. Nie lubię być brutalny. Choć może i lubię. Krew na ciele partnerki, krzyki, jęki. Mógłbym ja rozciągnąć, albo zaprosić kogoś jeszcze. Może ona by się postarała.
- Weź go do ust. Na kolana i go bierz. - warknąłem przeciągle.
- Dobrze Panie. - powiedziała.
- Zsunęła się do mojego stojącego członka i zaczęła brać na niego czekoladę i bita śmietanę. Mrr, mam coraz większą ochotę. W końcu wzięła go do ust. Jakoś udało mi się odpiąć jedna z rąk i trzymałem jej głowę. Wepchnąłem głębiej, aż zaczęła się dławic. Lubie tak. Poruszałem jej głową strasznie szybko. Spuściłem się w jej buzi kilka razy. Kącikiem ust delikatnie wypłynęła, ale oblizała. Położyłem się i zaczęła go czyścic swoim językiem. Niezłe ja wytrenuje i będzie zawodowa.

Tsukiko? Może podkręcimy atmosferę bardziej?

piątek, 5 stycznia 2018

Od Tsukiko CD Kanane

Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je. Od razu wiedziałam, że to Kanane ze względu na jego specyficzny zapach. Poznałabym jego zapach nawet gdyby do okoła krążyło znacznie więcej.
Jego pocałunek był taki namiętny. W dodatku zaciągnął mnie do mojego łóżka. A to co się tam działo... Kanane jeszcze taki nie był. Zwłaszcza te jego namiętne pocałunki. I jak ja nie miałam go kochać. Zapewne już z niejedną spał, ale nie mogłam się gniewać. To wreszcie od niego zależało co chce robić. Prawie dochodziłam, tak jak i on. Gdy doszedł, ciepła i kleista maź wypełniła mnie całkowicie. Chłopak położył się na kanapie tuż obok mnie. Moja druga ja chciała się przebudzić. Zupełnie jakby kierowała moim ciałem co mam robić. Jakby była moimi oczami. Teraz ja w sensie my dwie miałyśmy zamiar wspólnie się nim zająć.
Zbliżyłam się do chłopaka bliżej. Teraz ja byłam na górze, a on pode mną. Siedząc okrakiem na chłopaku, włożyłam jego "malca" w siebie. Zaczęłam się poruszać. W górę i w dół. Wiedząc mniej więcej gdzie znajdują się jego ręce, wzięłam je przypiełam do ramy łóżka.
- A teraz siedź cichutku - położyłam palec na ustach, aby był cicho. - Ty jesteś moim panem, a ja twoja służącą... - wyszeptałam mu do ucha, poleżałam jego płatek ucha, a na sam koniec delikatnie go ugryzłam, pociągając je jeszcze trochę. Zaczęłam od całowania. Wciąż się wolno poruszałam, od czasu do czasu przyspieszyłam, ale tylko na chwilę, aby Kanane nie doszedł za szybko. Naszą zabawa trwała chociaż tak nudno było go tylko całować i co jakiś czas robić mu malinki. Los chyba to przewidział bo nim Kanane do mnie przyszedł miałam zamiar zjeść lody, więc miałam już sobie przygotowane czekoladę oraz bita śmietanę.
- Wiesz, nie obrazisz się jeżeli tego użyje? - zapytałam się, wskazując tym samym na stolik.

<Kanane?>

czwartek, 4 stycznia 2018

Od Kanane CD Tsukiko

Przyszła powiedziała, co chciała i poszła. Teraz moja kolei na to, aby o tym pomyśleć. Sam nie wiem. Miałem kiedyś narzeczoną, ale to inna bajka. Tsu jest słodka i taka niewinna. Być z nią i kochać, a być zranionym i zdradzonym to drugie. Zawsze tez mogę nakłamać ja to zwykle mam w zwyczaju. Dziewczyna jest chętna, a ja nie jestem w stanie o tym myśleć.
Wyszedłem z domu, musiałem to przemyśleć. Melinda wspomnienia o niej uderzyły mnie bardzo. Jedyna kobieta w moim życiu. Byliśmy ze sobą od zawsze, a potem mnie zraniła i porzuciła. Odpłaciłem się, jej patrzyła jak jej, ukochany gwałci i zabija jej siostrę. Następnie ja go zabiłem, a dziewczyna popełniła samobójstwo. Jeśli można to tak nazwać. Taka w skrócie historia. Od tamtej pory mam tylko na jedną noc, albo kilka. Nie wiąże się, tylko co mam powiedzieć dziewczynie.
Może nie będę musiała używać słów. Zapukałem do drzwi jej mieszkania. Dziewczyna mi otworzyła, a ja bez pytania wszedłem. Zamknąłem drzwi i przycisnąłem ją do ściany. Pocałowałem ją namiętnie i zacząłem błądzić dłońmi po jej cudownym ciele. Docisnąłem delikatnie swojego członka do jej myszki. - Niech to będzie moja odpowiedzią. - wyszeptałem do jej ucha. Liżąc jej szyje. Złapałem ja za tyłem i przerzuciłem przez ramię.

środa, 3 stycznia 2018

Od Karoliny CD Noir'a

Rozmasowałam bolące miejsce, warcząc pod nosem na mojego przeciwnika. Kretyn, zapłaci mi za to. Chociaż jest silny, to raczej nie grzeszy rozumem. Zabrał i zniszczył mi paralizator, podczas gdy znajdujemy się w pokoju BDSM z różnymi sadystycznymi zabawkami. Muszę tylko sięgnąć po klucze w drzwiach i otworzyć gablotę. Próbowałam pierw wyminąć chłopaka. Ten jednak złapał mnie za ramię i przygniótł do ściany. Lekko huknęło. Syknęłam.
- Teraz odwróćmy role - rzucił mi spojrzenie spod byka.
Niewystarczająco go oceniłam.
Oświetlenie w pokoju automatycznie przeskoczyło na opcję, w której światło padało wyłącznie na łóżko, a reszta pogrążyła się w egipskich ciemnościach. Wyglądało to jakby coś świętego miało wkroczyć na ziemię podczas stosunku na misjonarza. Z tej perspektywy, gdy światło widziałam zza podejrzanego, wyglądał on całkiem... W innej sytuacji nie wahałabym się pójść z nim gdyby mnie gdzieś zaprosił. Tym oczom nie da się odmówić. Ciekawe czy policja uwierzyłaby w moje zeznania. Już nawet widzę jakby to mogło wyglądać. Policjant: "Może pani dokładniej opisać napastnika?". Ja: "Nie przyglądałam mu się, ale miał zajebiste oczy..."
- Już spokojnie, kotku - chciałam go podrapać pod bródką, ale ostatecznie cofnęłam rękę.
Nie, nie podoba mu się to. Tak samo jak mi ta nagła zmiana ról. Gość zdecydowanie chce mi przekazać jak się czuł chwilę temu.
- Chcesz się mścić to proszę - wzruszyłam obojętna nad swoim losem. - Tak czy siak jestem przez ciebie współwinna śmierci tego gościa z dworca. Mojemu zleceniodawcy na pewno obije się to o uszy.
Teraz cokolwiek się ze mną stanie nie obchodzi mnie, jeśli to się stanie w tym budynku. Przed wejściem zostawiłam wszelkie ludzkie odczucia. Przełknęłam cicho ślinę.
- Nie zrobiłem mu nic, powtarzam. Miałem go tylko nastraszyć! Był winien sporą sumę - uparł się na swoim.
- O jakiej kwocie mowa? - zainteresowałam się.
- Marne kilka tysięcy, ale zalegał z zapłatą dość długo i raty się naliczyły - odpowiedział od razu.
Moment olśnienia. Zamazuje się obraz chłopaka i na moment, jak w kinie, widzę chwilę, w której wymienialiśmy się kopertami, a potem jak na szybko przeglądam zawartość w pociągu. Banknoty 100 i 500 dolarowe. Oryginalnie drukowane, a więc miały zwiększoną wartość. Plus zapłata dla mnie. Ktoś, kogo było na nie stać miałby być zadłużony?
- Chyba oboje zostaliśmy oszukani.
- Mhm?
- Miałam mu przekazać, żeby uważał na siebie i nie trwonił pieniędzy na prawo i lewo.
W sumie ta wiadomość prawdopodobnie nie dotyczyła białowłosego, ponieważ był być może tylko paserem, lecz przekaz powinien dotyczyć każdego kto go musi przekazać. Tam mógł być szyfr.
- Wiesz kto zlecił ci to?
- Nie wiem. Wszystkie zlecenia przechodzą przez szefową.
Jej wolę w to nie mieszać. Zacznę pytać, a ona pomyśli, iż stałam się wtyczką z policji. Skoro już mowa o niej...
- Nie mów nic. Najlepiej idź już. Nie możemy o tym tu rozmawiać. Jeśli będziesz chciał się skontaktować...
Wyciągam ze swojej skrytki telefon. Mały, z dotykowym ekranem. "W czasach, gdzie można mieć komunikator pod ręką, ktoś jeszcze zapycha tym kieszenie?"
Szukałam w ustawieniach swojego numeru.

Noir? Dant łori o frentsów, panie się nimi zajmują :v .

wtorek, 2 stycznia 2018

Od Tsukiko CD Kanane

Wróciłam do domu. Inari przywitała mnie z uśmiechem na twarzy. Rozebrałam się, po czym wzięłam kąpiel. Inari poszła się wraz ze mną wykąpać. Chyba zauważyła, że coś mnie trapi. Pogłaskałam ja po główce.
- Inari co mam robić? Nie wiem co dokładnie czuję do Kanane. Wiem tyle, że on nie zaakceptuje mnie, ale powinnam chyba być szczera wobec niego i samej siebie, co nie? - zapytałam się jej, chociaż wiedziałam, że ona nie odpowie mi. Przytuliła się do mnie, a ja po przemyśleniu wszystkiego, wyszłam z wanny. Przebrałam się w piżamę i poszłam położyć się spać. Zasnęłam.
Rano... przebudziłam się około siódmej, ponieważ mój budzik po kilku minutach zaczął grać. Ubrałam się, zjadłam śniadanie po czym wyszłam z domu. Inari weszła do mojej torby. Miałam dzisiaj cztery lekcje ze swoją klasą. Szybko minął mi się czas. Po lekcjach poszłam do Kanane. Musiałam wreszcie mu powiedzieć.
Zapukałam do drzwi, nikt nie otwierał. Chwyciłam za klamkę i jak się okazało, drzwi były otwarte. Weszłam do środka, za pomocą Inari dotarłam do Kanane. Po usłyszeniu dźwięku wody wiedziałam, że pływa. Przykucnęłam, aby zebrać się w sobie i wreszcie mu powiedzieć.
- Kanane czy mogę z tobą porozmawiać? - zapytałam się po chwili.
- Jasne, chodźmy do salonu usiąść - zaproponował, a ja wstałam na równe nogi.
- Zrobię ci coś ciepłego do picia, abyś się nie przeziębił - uśmiechnęłam się delikatnie. Poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę do kawy. Po kilku minutach była gotowa. Przyniosłam dla nas obojga po kawie do salonu, akurat przyszedł Kanane do salonu. Podałam mu kubek z kawą.
- Dziękuję - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - To o czym tym razem chciałaś ze mną pogadać - wzięłam łyk kawy.
- Przepraszam, że przez ostatni czas tak uciekałam. Tak naprawdę to wczoraj chciałam z tobą na ten temat porozmawiać, ale dziewczyny poszły ze mną - zaczęłam. Wzięłam głęboki oddech. - Kanane jesteś pierwszą osobą, która porozmawiała ze mną normalnie. Nie żaliła się nade mną czy też rzucała obelgami. Tamta noc była wspaniała i jedyna w swoim rodzaju... Nigdy nie doznałam tylu emocji na raz. - kontynuowałam. - Wiesz chciałabym się dowiedzieć na czym stoję. Pokochałam ciebie, ale nie wiem co czujesz do mnie. Dlatego chciałabym się tego dowiedzieć. Oczywiście z miłą chęcią zostanę twoją koleżanką, ale muszę wiedzieć dokładnie na czym stoję... - chłopak nie odezwał się. Odłożyłam kubek na stolik. - Jeżeli się zastanowisz to daj mi odpowiedź. Możesz również zostawić mnie bez odpowiedzi. Będę wtedy wiedziała, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu - dodałam, skierowałam się do wyjścia. Uśmiechnęłam się w jego kierunku i pomachałam mu na pożegnanie.

<Kanane?>

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Kanane CD Tsukiko

Spojrzałem na Mey, którą zasnęła. Wziąłem ją w stylu panny młodej i zaniosłem do sypialni. Coś mruczała pod nosem, ale no nie zwróciłem zbyt uwagi na to. Koniec końców i tak jęknęła, gdy chciałem już iść. Zdjąłem wszystko prócz bokserek i się obok dziewczyny położyłem. Zawsze to coś. Ai nie wrócił na noc. Dziwnie tak trochę. Pognał za dziewczyną, którą kilka razy przeleciałem. Pewnie gada o związku, choć ja w sumie sam nie wiem. Mówienie drugiej osobie tych słów.. To jest takie obce dla mnie. Spoko mógłbym ją czasem brać w nocy na parę sposobów. Czy też inne panienki. To zawsze coś. Jestem wolnym strzelcem. Dosłownie, strzelam jak z armaty. Kobiece jęki mnie tylko podsycają do działania. Może uda się wziąć dwie naraz, to zawsze jest dobre. Jeśli ona zada to pytanie… Będę unikać tego jak ognia. Zawsze też mogę się zgodzić i brać inne. Taki luźny związek, są dobre. Nie chce się do jednej suczki ograniczać. Nie zaliczyłem jeszcze pełnej liczby. To nigdy mi się nie znudzi. Zalicz i zostaw. Choć to podłe zawsze lepsze, niż wielb i to słowo na k…
Ta no nie wymawiam tego słowa, tylko rodzinie choć rzadko. Po co to mówić, skoro i tak jedno jest dobre. Dobra koniec. Udało mi się jakoś wydostać z łóżka. Ubrałem się i wyszedłem z mieszkania.

Musiałem iść skorzystać z okazji. Klub, trzeba się zabawić.
Po kwadransie, wyrwaną dupę. Zabrałem do kibla. Brała go, niemal dławiła się jak zawodowa suka. Spuściłem się jej na cycki. Niemal natychmiast ją odwróciłem i wtargnąłem brutalnie. Jęczała, sapała i chciała więcej. To dostawała. Zacząłem brać ja, na wiele sposobów. Chciała więcej i więcej. Więc zacząłem być brutalny. Wbiłem, się w nią niemal gwałcąc. Spuściłem się na nią wiele razy i poszedłem. Mój szatański uśmiech wyszukiwał kolejnej zdobyczy.
Jakoś po godzinie byłem u jakieś innej blond du*y. Gdy ją przeleciałem, wziąłem się za dwie jej siostry.

Następnego dnia siedziałem na tarasie i piłem z butelki piwo. Wczorajszy wieczór wyciągnął ze mnie demona. Te wszystkie suczki, były takie ostre i gorące.
Ciekawe, czy Tsu tez taka jest. Odłożyłem już pustą butelkę i wskoczyłem do basenu. Gdy się wynurzyłem, przede mną stała Tsu. Spojrzałem na nią. Nie odezwałem się, tylko zacząłem pływać. Moje dwa wilki leżały w cieniu. Wpatrywały się w dziewczynę.

Tsukiko?

Szczęśliwego Nowego Roku


Wraz z całą administracją chcielibyśmy życzyć wam wszystkim, aby nowy rok był dla was jak najbardziej udany. Samych sukcesów, spełnionych marzeń. Żeby postanowienia noworoczne (o ile jakieś są) nie skończyły tylko na papierze czy w głowie, ale miały swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym. Aby nauka była szła gładko, a każda praca była lekką. Abyście zawsze byli uśmiechnięci i zdrowi. Żeby po prostu wszystko ułożyło się dla was jak najlepiej w tym nowym roku.
I oczywiście, aby alkohol nie zawrócił wam zbyt mocno w głowach!


Year GIF