Nie byłam sobą, to ponownie była ona. Ja potrafiłam tylko siedzieć cicho i czekać, aż ona odejdzie. Czekałam, czekałam... zupełnie nie wiedziałam kiedy nadejdzie czas w którym wreszcie powrócę. Bałam się tego trochę, ale musiałam wrócić do swojej osobowości i naprawić to co ona narobiła. Otworzyłam oczy, to byłam ja. Obejrzałam się do okoła. Obok mnie leżał Kanane. Chwyciłam się za głowę. Nic nie pamiętałam. Zawsze tak było. Gdy ona wyczuwała, że coś się szykuje, zawsze zastępuje mnie.
- Już się obudziłaś Tsu? - usłyszałam głos chłopaka, pewnie go obudziłam. - Nie znałem ciebie z tej strony! - już po słowach chłopaka wiedziałam, że coś się wydarzyło na co ja bym nie miała odwagi.
- Pójdę się wykąpać - oświadczyłam. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny. Gdy wyczułam, że wody jest wystarczająco, rozebrałam się i zanurzyłam się we wannie. Płyn do kąpieli jaki wlałam, przepięknie pachniał. Przypominały mi się wiśnie sakury, gdy zakwitały. Widziałam wiśnie sakury podczas rozkwitu jeszcze jak widziałam. Były takie piękne. Wciąż miałam ten obraz przed oczami. Świat zawsze był według mnie taki piękny oraz ciekawy.
Kanane chyba też wstał. Usłyszałam jak stąpał po pokoju i czegoś szuka.
Po chwili wszedł do łazienki. Przyłączył się do mnie. On również wszedł do wanny. Usiadł tuż za mną, przytulając się do mnie.
- Czy coś się stało? - zapytałam, gdyż nie liczyłam na taki gest. Ostatnio nie miał chumoru, ale mu się chyba poprawił.
<Kanane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz