Młody demon wpatrywał się w nią kompletnie zdezorientowany przez dłuższe kilka sekund, nie nadążając za rozwijającą się sytuacją. Przyszedł do biblioteki odpocząć i zagłębić się w lekturach, a nie wpadać w tarapaty. Westchnął cicho i trzymając książki jedną ręką, drugą otarł twarz, zaciskając dwa palce na górnej partii nosa, przymykając powieki. Po kolei. Uniósł wzrok ponownie na rudowłosą.
- Skoro mnie znasz.. - nagle przerwał, otwierając szerzej oczy. Coś mu zaczęło świtać. - Andromeda..?
- Czyli wiesz trochę więcej niż podejrzewałam - odparła na jego 'pytanie', a zapewniony swoich domysłów chłopak zmarszczył lekko brwi. Teraz, kiedy poznał już osobę, o której wspomnieli rodzice, nieco bardziej zaciekawił się całym tym teatrzykiem. Rozluźnił mięśnie ramion i wyciągnął wolną dłoń w jej stronę.
- Słuchaj, te książki są moje, dostałem je od znajomego, przyniosłem je bo myślałem, że tutaj znajdą swoje miejsce, ja do nich najpewniej nie wrócę, a po co mają się marnować - wyjaśnił po geście potrząsania dłoni i zbliżył się do niej, podając jedną z nich. Pozwolił jej obejrzeć okładkę i przejrzeć kartki, w czasie którym on przyglądał jej się bardziej, ale tak, żeby nie zorientowała się, jak bardzo się gapi. Nie chciał robić złego wrażenia już na samym początku.
- Uwierzę ci na słowo, raczej nie masz powodu do kłamstwa - westchnęła lekko. Zauważył, z jaką niechęcią przyszła jej myśl wypełniania papierków i zajmowania się nowymi książkami które trzeba opisać, i wypełnić karty. Trochę go to rozbawiło. Wtedy dziewczyna spojrzała mu w oczy sprawiając, że młody demon mocno się speszył. - Chodź, załatwimy to szybko i..
- ..i porozmawiamy o tym całym teatrzyku - zamrugała lekko i kiwnęła głową.
- Dokładnie.
______________________________________
Dwójka wyszła z małego, ale przytulnego pomieszczenia, w którym zajęli się sprawą książek. Safir, wyjątkowo zadowolony, oparł się o ścianę i poprawił kołnierzyk, a potem przewiesił naszyjnik, podczas gdy rudowłosa zamykała pokoik na klucz, który schowała do kieszeni. Musiała go potem odnieść. Kiedy stanęła przed nim, młodziak spuścił wzrok i pozostał cicho, zastanawiając się jak zacząć rozmowę. Na szczęście, dziewczyna odjęła mu tego ciężaru.
- Rozmawiałeś o tym z ojcem? - zapytała wprost, poprawiając okulary. Czarnowłosy odepchnął się od ściany i wzruszył ramionami, pozwalając sobie na wybranie drogi między regałami, którą oboje mieli się poruszać wolnym krokiem.
- Trochę tak, trochę nie - powiedział zagadkowo, ale zaraz wyjaśnił. - Dał mi adres tej biblioteki i powiedział, że mam się w domu z książkami nie pokazywać.
- Z jakiegoś powodu?
- Cóż.. uważa, że to nie jest zajęcie dla demona - na to przewrócił oczami i parsknął z niewyraźną miną, łapiąc się za medalik. - Nie wspominając, że ma mi za złe kultywowanie Jezusa. Nienawidzą mnie za to. Ale nie dziwię im się, często powtarzają, że jeśli będę kontynuował, to zostanę śmiertelnikiem i umrę jak śmiertelnik..
- Nie uważasz, że mówią ci to, bo się martwią? - chłopak stanął przed regałem i nic nie odpowiadając, przejechał palcem po grzbietach książek. Widząc zmarszczone brwi, Andromeda zmieniła temat. - To tyle?
- Nie do końca, na odwrocie kartki z adresem dostałem twoje imię i nazwisko.
I znowu między dwójką nastała ciężka cisza, przerywana jedynie przewracaniem stron w jednej z książek, które wybrał sobie psiarz. W tym czasie Anka myślała nad czymś, odcinając się od reszty świata.
Co o tym wszystkim myślał demon? Na pewno był zaciekawiony dziewczyną, ale nie rozumiał, po co ojciec w ogóle o niej mówił. Czy miał szukać u niej pomocy? Może chciał, żeby go uczyła? Im dłużej gdybał, tym dalej był od prawdy. Kiedy minęła któraś minuta, postanowił sam zakończyć ciszę, niestety wcinając jej się w słowa.
- Muszę wracać do pra--
- Dlaczego zapyta--
- Mów - uśmiechnęła się lekko, a on widząc to, o mało nie posrał się w gacie, rumieniąc jak typowy prawiczek. Warknął coś do siebie i chrząknął.
- Pytałaś, czy rozmawiałem z ojcem.. masz z nim kontakt? - martwił się, że rudowłosa jest kolejną z kochanek papki, wolał więc z góry założyć, że nowa przyjaciółka może być wkrótce matką jego brata albo siostry przyrodniej.
- Nie nazwałabym tego kontaktem, twoi rodzice znają się z moim przyjacielem. A teraz wybacz, mam masę rzeczy na głowie, jak chcesz..
- Zaczekam - wtrącił się w jej słowo po raz kolejny, z zapałem, oraz świecącymi z nadzieją oczami. Sam pewnie nie domyślał się, jak żałośnie wygląda. Szczeniak który prosi o przygarnięcie do rodziny. - Chcę poznać bardziej bibliotekę, jak skończysz mogę cię..
- Głośniej?
- Mogę zabrać cię na kawę - wydusił z siebie. Zalewiczówna śpiesząc się, zgodziła się na szybko i dosyć szybkim krokiem odeszła gdzieś, zostawiając dzieciaka samego. A więc demon kontynuował przechadzanie się tu i tam, dopóki nie natrafił na przepiękną księgę, bez nazwy, jednak z wieloma treściami religijnymi. Była autorska, ale zawierała niesamowity przekaz, który od razu trafił mu w gust. Oddalił się na jedne z wielu wygodnych kanap, gdzie usiadł i zaczął czytać, nie patrząc na to, jak szybko leci czas. Miał tylko nadzieję, że rudowłosa mu nie ucieknie.. bo czemu miałaby właściwie go szukać? Po co zostawać? Dla takiego pierdka?
| Kocham 8) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz