Menu

niedziela, 5 listopada 2017

Od Hangagog'a do Ash'a

Spojrzałem na chłopaka z czystym uśmieszkiem na swojej twarzy. Podszedłem do niego i wziąłem go na ręce.
- Sprawimy Ci prezent - szepnąłem mu do ucha, a ona zadrżał zdziwiony moim gestem lub słowami. A może tym i tym? Widziałem w jego oczach strach jednak i iskrę nadziei oraz zainteresowania. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w stronę wyjścia z celi. Morten wyszedł na zewnątrz całego budynku pewnie załatwić swoje potrzeby lub na coś zapolować by zjeść. Biedulek wie, że Pan nie zawsze ma przy sobie świeżę mięsko i sam musi iść. No cóż... takie życie takiego żarłoka jak on. Trzeba samemu zdobyć. Chłopak rozglądał się i patrzył gdzie idziemy, kierowałem się w stronę mojego pokoju. Gdy już wszedłem położyłem go na łóżku, a on od razu skulił się w kącie i szukał drogi ucieczki. Westchnąłem i usiadłem w fotelu.
- Nie uciekniesz, Morten cię wyczuje, złapie i przyniesie tutaj - rzekłem, a on skierował swoje oczy na mnie.
- Czemu mnie tutaj przyprowadziłeś? - zapytał cicho jednak wystarczająco bym mógł go usłyszeć.
- Nie lubisz samotności - wzruszyłem ramionami, a on zmarszczył czoło zdziwiony moimi słowami. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w rytm muzyki, która dobiegała z salonu.
- Na prawo kuchnia, lewo łazienka, na wprost salon - powiedziałem nie otwierając oczu i kierując swoją dłoń w wybranych kierunkach. Usłyszałem jak chłopak schodzi z łóżka i kieruje się w stronę kuchni.
- Jak chcesz mogę Ci coś zrobić do jedzenia - rzekłem i wstałem z fotela unosząc powieki i idąc do chłopaka, który usiał przy stolę i wziął jabłko do dłoni. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie chce ludzkiego mięsa - powiedział, a ja wywróciłem oczami i uśmiechnąłem się na jego słowa.
- Fakt żywię się ludźmi, jednak przyjmuje nieraz gości, a oni go nie jedną dlatego mam też inne jedzenie. Zresztą ludzkie mięso jest najlepsze gdy jest świeżę - rzekłem i wzruszyłem ramionami podchodząc do lodówki. Wyjąłem kawałek piersi, warzywa oraz kaszę. Nalałem oliwy z oliwek na patelnię i położyłem ją na kuchence włączając gaz. Do pokrojonej już dawno piersi dodałem mnóstwo przypraw i wrzuciłem na patelnię. Zabrałem się za krojenie warzyw, które po chwili wylądowały także na ogniu. Wstawiłem wodę by ugotować kaszę. Mieszałem mięso oraz warzywa. Kiedy już nie miałem co robić odwróciłem się do chłopaka, który wpatrywał się na mnie zdziwiony i zafascynowany moim postępowaniem.
- Jak masz na imię? - zapytałem, a ten uniósł głowę i spojrzał w moje oczy mrużąc swoje powieki. Przez chwili nie wiedział co zrobić, jakby pierwszy raz w życiu zadali mu te pytanie.
- Ash - powiedział po długim czasie, skinąłem głową.
- Hangagog - odpowiedziałem i odwróciłem się by przerzucić warzywa do mięsa. Zmniejszyłem ogień i zamieszałem składnikami, wrzuciłem kaszę do wody, która już się gotowała. Wyjąłem jeden talerz.
- Kawa, herbata, sok czy woda? - zapytałem, a ten wstał i podszedł do mnie.
- Herbata, gdzie mogę wyrzucić? - zadał pytanie i uniósł ogryzek od jabłka, otworzyłem mu szafkę na dole, a ten rzucił tam resztkę owocu. Wstawiłem wodę i wyjąłem herbatę oraz kawę dla siebie. Wyjąłem dwie szklanki czekając na zagotowanie się cieczy. Wyjąłem jednak wcześniej kaszę, mięso i warzywa także się już zrobiły. Wyjąłem wszystko na talerz i położyłem przed chłopakiem, który już znów siedział przy stolę. Zalałem kawę oraz saszetkę herbaty i także i to wylądowało na stole, usiadłem naprzeciwko chłopaka. Wziąłem kawę w dłonie i zamknąłem oczy ciesząc się jej ciepłem.
- Jeśli chcesz możesz spać tutaj - powiedziałem nie unosząc powiek.

Ash? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz