Menu

poniedziałek, 23 października 2017

Od Fede CD Vetur'a

Była przerażona zaistniałą sytuacją. Ona, która ledwo wyszła z spod prysznica w samym ręczniku bo rzeczy miała zwykle odkładane w sypialni a tu siedzi sobie demon. Głodny demon. Mało kiedy Fede traciła swój spokój na łaskę negatywnych emocji, tu był przykład. Nie chciała mu pomóc będąc okryta tylko skrawkiem materiału, zawstydzało ją to. Kiedy go odepchnęła, nagle sobie uświadomiła, że ten błąd mógł ją sporo kosztować. Jego wściekłość była wręcz namacalna. Dziewczę zacisnęło powieki w oczekiwaniu na złą wydłużającą się chwilę...
Ale tak się nie stało.
Zamiast tego usłyszała ciężkie westchnienie. Otworzyła lekko oczy i zauważyła jak przeciera sobie dłonią twarz. Odszedł nagle od niej i ułożył się plecami na jej łóżku w milczeniu. Trwało to kilka sekund, aż się odezwał.
-Zignoruj moją obecność. Nie przejmuj się mną.
Fede skorzystała z okazji, że nie zamierza nic zrobić, szybko sięgnęła po swoje ubrania i wskoczyła w nie. Zasadniczo chciała być już w piżamie ale patrząc po niespodziewanym gościu zdecydowała się jednak na dzienny ubiór. Kiedy wróciła ubrana, on nie zmienił pozycji leżącej. Widząc ją ubraną, przekręcił się na bok i wpatrywał się w nią.
-Nie obawiaj się położyć. Serio, nie zamierzam nic zrobić.
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, wiedziała, że może się bezpiecznie ułożyć. Spoczęła na boku, blisko niego ale w stosownej odległości. Po tym, Vetur powrócił do leżenia na plecach.
-Chcę postawić sprawę jasno. Nie zamierzam cię do niczego zmuszać ale też nie będę czekał w nieskończoność- kobieta niezauważalnie kiwnęła głową. On ją szanował? Dlaczego?
Zaraz jednak gdy skończył swą krótką wypowiedź poruszył swoją ręką, która wylądowała na niej. Ujął ją w pasie przy czym zamknął oczy. Przekaz był jasny i czytelny. Wkrótce odpłynęła w sny, zwykle pozbawione marzeń.

Zbudziła się stosunkowo szybko, słońce ledwie wstawało, było po czwartej. Spojrzała na towarzysza, który nie zmienił pozycji w trakcie spoczynku. Teraz dopiero zauważyła, jak wręcz sflaczał. Nic nie mówiąc podsunęła się bliżej tak, że nosem stykała się z jego ramieniem. Jej dłonie w geście modlitewnym prawie dotykały jego klatki piersiowej. Ponieważ nie pomogła mu wczoraj, chciała mu wysłać trochę energii chociaż nie miała pewności czy to zadziała, nie czyniła tak jeszcze z tą rasą. W myślach składała krótką modlitwę czując, jak jej włosy ulegają transformacji w prawdziwą ją. Zamiar był prosty- aby Vetur odzyskał część straconych sił. Trwało to kilka sekund i poczuła, że moc zakończyła swą działalność na sprawdzenie tego. Kiedy wygląd wrócił jej do normy, zaraz mężczyzna się ocknął, spojrzał na nią.
-Jeśli tak bardzo brakuje ci sił, to zrób co musisz- powiedziała cicho uciekając wzrokiem.

Kochanie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz