Menu

sobota, 3 lutego 2018

Od Anioła CD Fuyu

- Zapomnij o nich.
Dziewczyna zaczęła coś za mną mamrotać, szamotać się. Nie słyszałem jej gdy mówiła słaby przy zwiększającej się prędkości. Cokolwiek powiedziała, zapewne było jej zaskoczeniem moją odpowiedzią. Musiałem więc szybko to wyjaśnić, zanim zacznie mi przeszkadzać w jeździe.
- Twoi rodzice - zmyślałem na chybił trafił - kazali mi cię zawieść do siebie. Nie możesz już chodzić na żadne zajęcia ani wrócić do domu. Niektóre sprawy... wyszły spod ich kontroli.
Dziewczyna przysunęła się bliżej, naciskając na mnie tym, czym matka natura ją obdarowała. Byłbym mega kłamcą (obecnie jestem tylko kłamcą) gdybym się nie przyznał teraz, że wtedy miałem myśl, by zatrzymać się jak już tylko będziemy za miastem, rozdziewiczyć ją na poboczu i tak zostawić. Jednak gdzie potem miałbym szukać drugiej takiej czystej? Mickey był twardy, ale musi stać się cierpliwszy.
- Czy moi rodzice są w niebezpieczeństwie? - po przybliżeniu się słyszałem ją lepiej.
- Powiedzmy, że to nie jest pewne. Ale chcąc cię bronić zapłacili mi, bym miał na ciebie oko przez jakiś czas.
Przechodziły przeze mnie każde jej wibracje. Po tej wiadomości spięła się w sobie i jej ciało ogarnął wstrząs z zaniepokojenia. Pogładziłem ją po dłoni. Była tak delikatna jakby zaraz miała pęknąć. Uściśliła uścisk wokół mego brzucha. Spokojnie, malutka. Ja się tobą zajmę odpowiednio. Przecież obiecałem to twoim rodzicom.
***
Na miejscu, zaparkowałem przed budynkiem przypominającym stare budowle poprzedniego wieku. Stał samotnie pośród wielkiego pustkowia. Zapadł zmrok, jednak księżyc oświetlał to, co było potrzebne do zobaczenia. W środku panowały egipskie ciemności, jednak to nie przeszkadzało mi. Swoją norę znam jak własną kieszeń i na ślepo potrafię dotrzeć do różnych jej zakamarków.
Wziąwszy jej torebkę, prowadziłem dziewczę z ręką na biodrach po stromych schodach. Będzie miała mały pokoik z oknem w suficie z widokiem na niebo. Oby jej się spodobał. Oczywiście na klucz.
Usiadła na łóżku w kącie, wzrok tępo wbijając w podłogę. Teoretycznie powinienem już dawno zapytać o jej imię. Wolałem jeszcze poczekać, najlepiej do rana, aż oswoi się z informacjami.
- Głowa do góry - uniosłem lekko jej podbródek, który automatycznie znów opadł.
Z tej perspektywy wygląda... Nie, muszę ją pierw przygotować. Jak najszybciej. Zaczynając od jutra.

Fuycia? Tym razem nieco inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz