Budząc się czuła zdezorientowanie. Po rzuceniu okiem na miejsce, zrozumiała, że to nie jest jej dom, była w jakimś obcym mieszkaniu. Wówczas z pełną siła wróciły jej wspomnienia z zeszłej nocy. Vetur... On widział już ją całą nagą. Momentalnie aż usiadła wyprostowana sprawdzając siebie. Miała na sobie suknie z wczoraj, wydawała się nienaruszona. Za drzwiami natomiast usłyszała gorącą dyskusję, po głosie rozpoznała znanego demona i tą kobietę, jego tamtejszą towarzyszkę. Była jego żoną? Cóż, wczoraj nie miała okazji bezpośrednio zapytać ale po ich zachowaniu, wszystko na to wskazywało. Niby ma partnerkę ale bierze wszystko co się rusza i nie. Nagle wszystko ucichło a drzwi wolno się otworzyły, w szparze dostrzegła część jego twarzy. Jak tylko zauważył, że jest przytomna, natychmiast otworzył całkiem drzwi i wszedł.
-Od jak dawna nie śpisz?- Zapytał bez ogródek siadając w nogach łóżka przyglądając jej się.
-Może z dwie minuty- odparła rzucając mu krótkie spojrzenie by zaraz utrzymać go na swoich dłoniach. Zaraz poczuła jak kładzie swoją dłoń ja jej zakryte przez kołdrę udo. Spojrzała na niego ostrożnie, on natomiast się oblizał.
Wówczas sobie uświadomiła o jednej tradycji w jej rodzinie. Z tą informacją, sięgnęła po jego zaciśniętą dłoń i ją zabrała.
-Muszę wracać do siebie- powiedziała wstając.- Ale...
-Ale?- Mruknął niezadowolony.
-Bądź u mnie gdy zabije wieczorny dzwon. Po prostu wejdź wtedy- powiedziała i nie czekając, wyszła z pomieszczenia i zaraz z mieszkania, gdzie nie natknęła się na obecność kobiety. Po jakiejś godzinie chodu znalazła się u siebie. Podczas szybkiego prysznica zebrała myśli, jak to ma być. Cóż, od tradycji nie można uciec, więc stawi jej czoła. Zaczęła od przeszukania szuflady za dwoma ważnymi rzeczami a gdy już je miała, nastawiła swój charakter na najodpowiedniejszy. Kończąc przygotowania zasłoniła szczelnie wszystkie rolety.
***
Późnym wieczorem usłyszała otwierane drzwi i po kilku sekundach jak je zamyka.
-Zamknij je na klucz- zawołała cicho z sypialni. Usłyszała znany zgrzyt i jego kroki po mieszkaniu, na które wstała i skierowała się ku progu pomieszczenia. Chociaż było ciemno, nie zapaliła żadnej lampy, z okien wychodziła słaba poświata dając widok. Oparła się o brzeg framugi i dała znak by podszedł bliżej a sama weszła z powrotem do sypialni. Odwróciła się ponownie ku niemu. Warto zaznaczyć, że miała na sobie półprzeźroczystą krótką sukienkę na za dużych ramiączkach sięgającej niewiele do 1/4 ud.
-Wiesz, w mojej rasie mamy pewne zasady i tradycje. Jedna z nich jest taka, że jeśli płeć przeciwna zobaczy cię bez ubrań, musi z nią spędzić całą noc- rzekła tonem uwodzicielskim. Vetur podszedł bliżej.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- Odezwał się podobnym, spragniony.
-To chyba oczywiste- zaśmiała się kusząco. Zbliżyła się o krok do niego.- Chcę byś wziął mnie, brał przez całą noc. Chcę byś zabrał moją czystość. Zero zahamowań- szepnęła mu do ucha.
-A jeśli znowu stracisz przytomność?- Zapytał zaczepnie wodząc wzrokiem po jej ciele.
-To wczoraj to było przez szok. Nie martw się, tej nocy nic takiego nie będzie miało miejsca- wymruczała mu do ucha. Zaraz zrobiła krok w tył i sięgnęła dłońmi po ramiączka ubrania. Rozłożyła je szeroko i puściła, przez co sukienka z niej spadła niczym płatek z kwiatu i teraz stała jedynie w skąpej bieliźnie na dole przed nim. Był szybki, nie miał na sobie już niczego. Zerknęła na jego towarzysza w dole i na chwilę w jej głowie pojawiła się obawa czy jego rozmiar nie spustoszeje jej w środku. Zaraz chwyciła jej dłonie i rzucił na łóżko sam znajdując się nad nią.
Szatanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz