~ • ~
Zima nigdy nie przybiera postaci przedstawiającej bez powodu. Tym razem powód był prosty; przez wiele dni głodował i jedynym wyjściem było posilanie się światłem odbicia gwiazdy, którego delikatne promienie wnikały w jego duszę, która objęciami tych wyssanych chroniła go przed wysychaniem. Nie chciał opuszczać Ziemi, było za wcześnie. Musiał szybko znaleźć opiekuna, ale coraz bardziej odczuwał jak ciężkie to może być. Może przez kompletny przypadek, może miał po prostu farta, z dala krocząc bezszelestnie po jedynym takim sztucznym ogrodzie bez dachu ujrzał kobietę.. nie. Nie była zwykłą kobietą. Wpatrywał się w nią w ukryciu cienia, podczas gdy ta niby kąpała się w gwieździstym odbiciu, leżąc w kłębie kwiatów, odpoczywając. Jej długie, kruczoczarne włosy rozpływały się tworząc majestatyczną aureolę wokół jej głowy, a oczy świeciły, jakby właśnie skończyła płakać. Serce demona stanęło, zachwyt który go wypełnił był nie do opisania. Bez słowa zbliżył się nieco, chowając smoliste dłonie za sobą pod szatą.
- Jakże piękny widok, czyżbyś była gwiazdą która spadła z nieba?
Mówiąc to, zaśmiał się delikatnie widząć, że dziewczyna mocno się zdziwiła, jednak nie była ona przestraszona. Wręcz przeciwnie, wpatrywała się zaciekawiona w niego, zapewne sama zastanawiając się, kim jest nieznajomy. Nie sycił jednak tego ciekawskiego apetytu, zamiast tego, spojrzał na drobnego lisa, który nieufnie wpatrywał się w niego i zmrużył powieki.
Fedziu, moja lubo?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz