Menu

piątek, 20 października 2017

Od Ash'a CD Hangagoga

Spojrzenie Ash'a, a raczej jego udawanie, padło na rozszarpane ciało które było jeszcze chwilę temu pożerane przez nieznajomego. Może i ledwo widział, ale z pewnością potrafił rozróżnić normalne ciało od takiego zakrwawionego i niekoniecznie w formie. Nie był wrażliwy na śmierć tych ludzi, poniżali go i bili bardziej, niż jego prawdziwa ekipa. Odkąd wysłali go akurat z nimi, miał wrażenie, że było to za karę. Albo po prostu chcieli się go pozbyć.. blondyn nie rozumiał jednak, dlaczego. W oddziale delta miał tyle ludzi, którzy go chcieli, byli tacy którzy by narażali życie dla niego, bo się przysłużył, więc.. czemu. Może przez tę chwilę zamyślenia, teraz kiedy dotarł do jego nozdrzy obrzydliwy zapach krwi wymieszanej z błotem, wzięło go na wymioty i zgiął się w pół, kompletnie ignorując poprzednie słowa chłopaka; który mówił coś o wsiadaniu na ,,Mortena".
- Ugh.. pieprzone.. - pociągnął nosem i wziął wdech, uspokajając organizm. Wiedział, że nagina cierpliwość mordercy, może nawet bardzo, ale co mógł zrobić, właśnie wybito co do osoby, które zajmowały się nim jak dzieckiem, którym po części był. Usłyszał, jak facet mówi coś jeszcze, co przeszło echem w jego głowie i został siłą posadzony na czymś.. nie chciał nawet zastanawiać się nad budową dziwnego zwierzęcia, które się pod nim znajdywało. Było ogromne, wysokie i mógł dać sobie rękę odgryźć, że agresywne. Spiął się cały i poczuł jak Morten rusza, więc złapał się mocno i zatrząsł. ,,Cholera, od kiedy jestem taką cipą?" pomyślał, szybko kierując zamglone spojrzenie na wysokiego.
- Hej, czekaj.. jeśli powiem ci gdzie znajdują się moi opiekunowie, równie dobrze możesz ich zabić - powiedział niby z pretensją, nieufnie. Nie chciał żeby każdy kto go wychował nagle umarł, a cała ich misja poszła się jebać tylko dlatego, że został oszczędzony. Wolał zginąć, niż sprzedać swoich, nie ufał całej tej Rodzinie ani temu, co robili. Nie tego go uczyli.
- Twoi opiekunowie najmniej mnie interesują, to tylko kolejne mięso, tego jest tu od groma - kpina w jego głosie i pewność siebie nieco rozzłościły chłopaka. Czuł jak krew uderza mu do głowy. Przekleństwa chciały lać się z jego ust litrami, ale nie odważył się na to. Byli w drodze, choć nie podał kierunku. Z początku nie zwrócił na to uwagi, bo za bardzo skupiał się na cichym zabójstwie mężczyzny w myślach, ale gdy zrobiło się już całkiem ciemno, a on był zdany na łaskę dwóch bestii, dotarło do niego co się dzieje.
- Gdzie my.. - zacisnął usta, nie dokańczając pytania. Oh Ash, dlaczego miałbyś marudzić. Jesteś tylko rzeczą, nie ważne kto cie zabierze, musisz się przystosować. Ile razy to słyszał, ile razy przyswajał sobie te słowa, które znów powróciły. Skoro nie widział nic, a więc było kompletnie ciemno, niedługo miał oddać się naturze, czyli zmienić podejście do wszystkiego i również tej sytuacji. To już się zaczęło i on.. miał wyjebane. Rozluźnił się i opadł mocniej na Mortena, szukając w nim ciepła, którego mu brakowało. Częściowo przez brak koszulki, a częściowo przez to, kim był. W sumie, czemu nazywano jego rasę wieczornicami, kiedy mogli je nazwać nocnymi kurwami? W dzień normalni a w nocy chcą się puszczać jak latawice. Jedyne co różniło go od męskiej dziwki to fakt, że on czerpał z tego zbliżenia moc, regenerował siły i rany, oraz zwyczajnie czuł się lepiej. A nie, to ostatnie pasowałoby do obu stron. Nagle upadł na ziemię, zrzucony ze zwierza i syknął, gdy zimne podłoże dotknęło jego ciała i zaśmiał się w chwilę później.
- No tak.. pan morderca nie zabrałby mnie w miłe miejsce, co ja sobie myślałem - prawie pijanym mamrotem powiedział, przeciągając się i siadając. I znowu musiał zdać się na słuch.

Ragnaro-- ups nie ten film, Hania?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz