Menu

sobota, 30 grudnia 2017

Od Kanane CD Tsukiko

Jak już jestem mokry, to pójdę wziąć prysznic. Po kilku minutach otrzeźwiałem. Ubrałem się, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z mieszkania. Akurat wsiadłem do samochodu i pojechałem do nory. Dobrze znanego domu. Narkotyki, alkohol, kobiety i wyścigi. Idealny świat. Dawno mnie tu nie było. To akurat trzeba nadrobić. Najpierw tania przyszła się przywitać. Laseczka, którą zacząłem obracać w piekle. Jeśli można to tak nazwać.
Opierałem się o maskę samochodu, a panienka już zaczęła mnie lizać po szyi. Jest niezła i na 100% niezłe by mi zaszalała w łóżku. Takiej to aż żal się pozbywać. Piękna, kształtna i idealna wręcz. Ma wszystko, co może się facetom podoba. To i tak elita, nie wszyscy mogą ją mieć. Choć i tak daje się nielicznym dotykać, a co do łóżka iść to tylko dwóm chłopakom. Ja jestem jednym z nich, a drugi typowy bad boy i jej facet. Wolny związek daje swoje. Choć to i tak im nie przeszkadza. Już powoli zaczęła mi się dobierać do spodni, na co dostała klapsa. Pisnęła, gdy poczuła coś w okolicach tylnej dziurki. To był Rafael, coś jej wkładał. Jej zaskoczenie wymieszane z chęcią podniecenia i zrobienia tego tu i teraz była wielka. Brakowało kilka milimetrów od złapania mnie za mojego kolegę. Może wieczorem zaliczę. Teraz się liczy wyścig i kasa. Tak tego mi brakowało. Adrenaliny, ryzyka i tego towarzystwa. Obracanie laseczek zawsze mogę zrobić w aucie. Choć ostatnio mało tego było. Może na wyścig ją wezmę ze sobą w jej aucie. To byłoby świetne.
Wyłączyłem głos w telefonie, niech mi nie przeszkadza. Dziewczyna razem z chłopakiem poszli na górę. Ja mogłem w tym czasie zasiąść za kółkiem i podjechać na linie startu. Ścigałem się z jakimiś lamusami w tym Karol. Niezła panienka.

Dziewczyny machnęły bluzkami i ruszyliśmy. Niemal po kilku minutach wyszedłem na prowadzenie. Niech lamusiki nas dogonią. Prosta droga z kilkoma ostrymi zakrętami. Takie drogi to są dobre. Z pędem Karol była tuż obok mnie, jednak nie mogła mnie prześcignąć. Sporo jej brakowało. Trzy okrążenia, z czego ja już byłem niemal na ostatni. O dziwo lamusy jechały za mną. No to brawo dla nich. Zaczęło się brutalnie, pułapki. No, ostatnio coś o tym mówili. Gdy jesteś blisko mety i myślisz, że już wygrałeś bądź tez wygrałaś. Pojawiają się pułapki tak znikąd. Wtedy zaczyna się zabawa. Omijanie ich wyszło mi dobrze, nie spieszę się do mety, bo mimo to i tak wiem, że wygram. Tak pewność siebie mnie napędza.
Metę minąłem po kwadransie, za mną Karol i jakiś chłopak. Dostałem swoją wygraną. Więcej niż zazwyczaj, gdyż jeszcze były zakłady. Ktoś jeszcze chciał.
***
Jeszcze parę razy tak się ścigałem. Kasa wzrasta. Będę mieć na moje kaprysy. Rafael przyniósł mi mój towar, bo akurat zamówieniem. Mógłbym wrócić do domu i zostawić, ale po co jak mogę zostać i poszaleć. To i tak teren posiadłości, choć jest do sprzedaż to i tak wykupione już jest nasze. Akurat miałem się dołożyć, do zakupu. Taka nora do wszystkiego. Mieszkasz i możesz, iść gdzie chcesz i masz tu niemal wszystko. Taki bajer.

Siedząc na kanapie, spojrzałem na telefon. Dostałem butelkę piwa i zacząłem, czytać co przyszło. Sporo tego. Trochę od Tsu, chyba zmartwiona. Nie odpisałem nic, nie chce mi teraz o tym myśleć. Po to tu jestem, aby nie myśleć i pobyć z przyjaciółmi.
Oczywiście miło zjeść posiłek i pośmiać się, też można.

>>KILKA DNI PÓŹNIEJ
Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć prysznic. Po kwadransie ubrałem się i wyszedłem, z pokoju kierując się do kuchni. Zrobiłem sobie coś do jedzenia. Pukanie, a nie walenie do drzwi mnie zaczęło irytować. Ruszyłem tyłek i poszedłem otworzyć. Wpadła Tsu, Mey i Anabel jak się nie mylę.
- Mey zamknij. - rzuciłem i poszedłem z powrotem do kuchni. Krótkie spodenki oraz koszulka na ramiączka pasowała. Dziewczyny stały i się gapiły. Ja poszedłem robić dalej swoje. Jakoś niezbyt chciało mi się nakładać dla innych, jak chcą, niech biorą. Usiadłem przy wyspie kuchennej i jadłem. Mey taka życzliwa podała mi sok i siadła obok z jedzeniem.
Stały jak te kołki. Może nie było mnie kilka dni. Zabawa była świetna i te panienki, zabawa z nimi. Pan, uległa, zabawki, przerobiłem wszystko i z chęcią jeszcze bym to powtórzył za jakiś czas.
Gdy zjadłem, posprzątałem po sobie i patrzyłem, czemu tu są.
- Więc, po co przyszłyście? - spytałem.
- Musimy ci o czymś opowiedzieć. - odezwała się Mey.
- To, aż ta poważne? - poleciało kolejne pytanie.
- Tsu powinna ci powiedzieć, co się wydarzyło przez te kilka dni. My też powiemy. - powiedziała Anabel.
- Ok, to chodźcie usiąść i pogadamy. - wyszliśmy na taras, usiadłem sobie na leżaku i czekałem, aż zaczną.

Tsu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz