Menu

sobota, 28 października 2017

Od Vetur'a CD Noir'a

Brunet po krótkiej chwili namysłu uniósł saszetkę z kłami i przyjrzał im się dłużej, obracając w dłoni, żeby uśmiechnąć się zadowolony z lekkim uniesieniem jednej brwi. Nie zawiódł się na nowym chłopaczku i bardzo go to uszczęśliwiało gdyż podejrzewał, że skończy się aferą i nieprzyjemnymi wizytami u starszyzny żeby wytłumaczyć całą sytuację. Ścisnął kieł w dwóch palcach i zgniótł bez najmniejszego problemu, lekko rozrywając saszetkę, którą rzucił z powrotem na stół i westchnął.
- Wydajesz się kumatym dzieciakiem, mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć ci, w co się wpakowałeś - zaczął mówić spokojnym, dosyć cichym głosem, żeby reszta osób w ,,pubie" nie nasłuchiwała. Już z reakcji i miny mutanta wiedział jaka jest odpowiedź, dlatego nie czekał, aż zacznie mówić. - Jakie do tej pory przyjmowałeś zlecenia?
- Nie muszę odpowiadać, pewnie i na to pytanie znasz odpowiedź - Zimie spodobało się, w jaki sposób mówił. Przypominał on trochę jego samego, może dlatego więc z tonu oficjalnego przeszedł na szczery i rozluźniony, dając kolorowowłosemu kredyt zaufania. Rzadko podejmował się podobnych akcji.
- Owszem.. ale nie wiem, ile ci płacono - sprostował, szukając w płaszczu portfela i od tak rzucił mu do rąk cztery zwinięte rolki banknotów, obwiązane wstęgą która trzymała je w ,,kwadratowym szyku". Z grzeczności nie patrzył, gdy tamten je chował, tylko wstał na sekundę podchodząc do baru i zamówił małą butelkę napoju alkoholowego, którego nazwać sama barmanka nie potrafiła. Wrócił się do stołu z dwiema szklankami i postawił, rozlewając im po trochę, świadomy jak mocny jest trunek. - Ale nie o pieniądzach przyszedłem rozmawiać.
- Na prawdę? - parsknął chłopak, nieufnie wąchając ciecz i przechylając szklane naczynie, smakując. Nie skrzywił się, co jeszcze bardziej spodobało się demonowi. Jedynie nabrał cicho powietrza. - Bo bym nie zgadnął.. nie wiem, czy opłaci mi się dalsza współpraca.
- Ale skąd takie podejście? - uniesiona brew Zimy była dodatkiem do spokojnego wyrazu twarzy przy upijaniu trunku o piwnej barwie, lecz piekącym smaku. Po fakcie, oparł się o stół, nieco pochylając głowę i przyjrzał mu się, a obrączką wampira którą trzymał, wystukiwał jakiś rytm. Przez lekkie przysunięcie się, poczuł słaby, stęchły odór krwi, pomimo prysznicu jakie wziął niebieskooki.
- Już i tak, jak wspomniałeś, wpakowałem się w niezłe bagno, dlaczego miałbym brnąć dalej? - wytłumaczył powoli, pytając. Przeszywające spojrzenie bruneta wręcz zmusiło go do przeniesienia wzroku na własną szklankę.
- No tak, to dobre pytanie - kontynuował polityk, żeby uciszyć się i również spojrzeć na trunek w szkle. Znudzony zabawą w dawanie szansy, porzucił gadkę o robocie i upił wszystko do końca. Skinął, a Czarny zrobił to samo. - Skoro i tak zakańczamy współprace, nie musisz martwić się o to co mówisz. Nie taki wilk zły jak go malują, czy coś takiego.. zapraszam cię na jeszcze jeden kieliszek, ale w ciekawsze miejsce.
- Skąd pewność, że się mnie nie pozbędziesz? - ostrożny. Vetur zaśmiał się lekko i bez słowa wstał, zarzucając sobie płaszcz na ramię, a pamiątki po Bartlomieju wrzucił do kosza razem z butelką po napoju, jeszcze raz rzucając młodemu zimne spojrzenie, doprawione uśmieszkiem.
- Nigdy nie miej takiej pewności.
_____________________________________________________________

Mężczyźni nie musieli fatygować się na piechotę, bo sam Felicjan czekał przed pubem w maszynie, która chwilowo spoczywała na ziemi, ale w sekundzie gdy wszyscy siedzieli wygodnie, uniosła się w powietrzu, ruszając do przodu. Demon niechętnie używał tego środka transportu, ale facet uparł się, że tak go odwiezie. Udali się do jednego z dwóch mieszkań żółtookiego, tego którego kompletnie nie używał bo było dla niego za duże i zbyt wypasione, położone na wysokim wieżowcu z widokiem na plażę piasku oblewającą kamienie skalne. Oczywiście, Felicjan opuścił dwójkę, z ręką na sercu wracając do swojej roboty.
- Nie krępuj się, ja sam nie wiem właściwie, gdzie co jest, aleee.. - przedłużył, podchodząc do przejścia między kuchnią a wielkim salonem, a stamtąd wparował do jadalni i dorwał szafkę z winami i whiskey, wybierając to drugie. Z uśmieszkiem wrócił do swojego gościa, którego zastał stojącego przy kanapie, za którą były szyby robiące za ściany. Sztywno. Zbliżył się i popchał go za pierś, by upadł na cztery litery i sam usiadł nieco dalej. Kiedy whiskey było nalane, telewizor włączony a Vetur wreszcie zdjął sweter zastępując go najnormalniejszą podkoszulką, nareszcie odetchnął i oparł łokieć o obicie kanapy, wpatrując się w młodego.
- Pewnie teraz myślisz ,,co ten gościu ode mnie chce", co? - podsunął rozbawiony jego spiętą postawą i usiadł wygodniej, opierając teraz łokcie o kolana. Wpatrywał się w obraz reportera, który przedstawiał jakieś wiadomości wieczorne.
- Poniekąd - nie zaprzeczył.
- Uspokoje cię, jesteś pierwszym chłopcem na posyłki którego tak polubiłem, innych nawet osobiście nie przywitałem, zanim zdechli.. ty i tak mi nie zagrażasz, czemu by nie spędzić milej czasu razem? Nie chce mi się wracać do.. żony - teraz nasuwało się pytanie, czy demon uwielbiał alkohol? Tak. Czy miał słabą głowę? Nie, ale szybko robiło mu się ciepło nie ważne co wypił i przez to bardziej się otwierał. Dlatego też nie bacząc na niebieskookiego, sam pił whiskey, wywracając oczy na samo wspomnienie czerwonowłosej.
- Huh - kiedy odwrócił wzrok, Noir oparł się wygodniej, nareszcie rozluźniając i też popijając.
- Dziewczyna?
- Nie, nie w tej chwili - odparł zaciekawionemu brunetowi. Przez kilka godzin rozmawiali o wszystkim i niczym, raz demon zadawał mu niewygodne pytania, innym razem młody dopytywał jego, a kiedy butelka nieco się opróżniła, języki im się bardziej rozplątały i oboje doszli do punktu, w którym zachowywali się, jakby znali się od dawna. Były to może pozory, ale śmiech nie był udawany. Ani jeden, ani drugi nie byli jeszcze pijani, ale nie byli też trzeźwi. Wybiła trzecia w nocy kiedy zorientowali się, że od dłuższego czasu nie mają co pić.
- Momento, uzupełnię zapasy - Noir wstał, ziewając lekko, ale brunet momentalnie zaprzeczył powtarzając ,,nie" kilka razy pod rząd i złapał go za nadgarstek. Czarny stracił równowagę i prawie spadł na stół, ale że nie był jak wspomniane było; kompletnie pijany, szybko stanął prosto. Nie zmieniło to jednak faktu, że Vetur postanowił zakończyć imprezę.
- Na dzisiaj wystarczy, panu podziękujemy - powiedział, łapiąc za jego bluzę na kanapie i odprowadził go do drzwi, dając materiał. Mutant jakby ociążale założył ją na siebie i oparł się o drzwi, gapiąc na demona z rękami w kieszeniach.
- To co, mam się trzymać na baczności, czy jestem wolnym człowiekiem? - zapytał rozbawiony, a potem parsknął głośniej, gdy demon otarł twarz niedowierzając.
- Trzymaj na baczność co innego i kiedy indziej - odparł dalej pozostając w wesołym nastroju. Ale coś się zmieniło kiedy Noir odparł.
- Pokażesz mi co i kiedy? - chyba ani jeden ani drugi nie chciał, żeby wyszło to z podtekstem, ale tak to odebrali, gdy już słowa padły. Zrobiło się ciszej i tylko cicho grający telewizor jakkolwiek tę ciszę zagłuszał. Temperatura też jakby wzrosła. Demon wiedziony ciekawością, uśmiechnął się pod nosem i zrobił krok w przód, opierając całe przedramie obok jego głowy i nachylił się nad nim tak, że ich twarze były blisko siebie. Noir również miał na ustach lekki uśmiech.
- Tylko, jeśli wrócisz, gdy zadzwonię - mówiąc to, Vetur miał na myśli dalszą współprace w wypadku, gdyby znalazła się dla młodego jakaś praca podobnego typu, ale to nie to było dla nich teraz ważne, jak można się domyślić. Nie dostał odpowiedzi, a jedynie ciche ,,mhmm", które potraktował jak zgodę i z zadowolonym pomrukiem obrócił głowę, chętnie przyciskając usta do tych mutanta. Nie planował tego, Czarny też chyba średnio był na to przygotowany, ale wreszcie odpowiedział na pocałunek i to z namiętnością, która narosła między nimi, kiedy zaczęli walczyć o dominację w pocałunku. Z każdą sekundą, przerastało się to w coś więcej niż całowanie, ręka demona już zjeżdżała po jego klatce, kiedy.. telefon. Nagły sygnał rozkojarzył bruneta. Oderwał się od swojego gościa na centymetr i patrzył na niego, by roześmiać się, z uczucia niezręczności.
- Chyba jednak powinieneś już iść - podsunął. Noir załapał i pokiwał głową, łapiąc za klamkę, otwierając drzwi. Miał już wychodzić, ale jeszcze na pożegnanie, demon położył dłoń na jego biodrze zbliżając się do niego od tyłu i przegryzł lekko skórę na jego karku, chuchając z szeptem.
- Czekaj na telefon - i sam, osobiście zamknął za nim drzwi.


| Oczywiście, że może być >.> mam nadzieje, że to opko ^ cie nie przeraziło XD |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz